Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Dariusz Faron
Dariusz Faron | 

Tatry od lat skrywają sekret. "W tej śmierci jest tajemnica"

0

- Podczas pracy nad reportażem poczułem, że dotykam jakiejś tajemnicy. Ten wiatr sprawia, że wszystko wokół się zmienia. Świat zaczyna wyglądać inaczej. To jest w nim piękne - mówi w rozmowie z o2 Dawid Góra, autor książki "Halny. Wiatr, który niesie obłęd", a jednocześnie szef redakcji WP SportoweFakty

Tatry od lat skrywają sekret. "W tej śmierci jest tajemnica"
Widok na Tatry (East News, Paweł Murzyn)

Dariusz Faron: Stawiam tezę: napisałeś książkę o lokalnym zabobonie, którego nikt nie potwierdził. Broń się

Dawid Góra: Oczywiście, że się obronię. Też do pewnego momentu uważałem, że to może być zabobon. Nawet, kiedy opowiadałem niektórym znajomym, o czym będę pisał, odpowiadali, że zajmuję się bzdurami. Gdy dzwoniłem na komendy powiatowe policji znajdujące się blisko gór, również wiele razy słyszałem, że piszę o legendzie. "Czemu pan się tym zajmuje? Szkoda czasu". Ale już policjanci z Zakopanego powiedzieli, że nie potrzebują prognoz meteorologicznych, by stwierdzić, kiedy będzie wiał halny. Widzą to po zachowaniu ludzi. Po przybyciu do Zakopanego tylko upewniłem się, że jest o czym pisać. Nie spotkałem tam ani jednej osoby, która podważałaby wpływ halnego na codziennie zachowanie.

Podtytuł twojej książki brzmi: wiatr, który niesie obłęd. Mocne stwierdzenie.

Nie oznacza to, że skoro zacznie wiać halny, od razu wszyscy wariują. Natomiast osoby z zaburzeniami czy problemami mentalnymi, w okresie przed halnym, odczuwają pewną zmianę. To często kropla, która przepełnia czarę. Jeden grosz, którego brakowało do miliona. To katalizator, wzmacniacz, a nie coś, co samoistnie powoduje obłęd.

Książkę otwiera wymowna scena: pan otwiera okno i po prostu z niego strzela. Jaka była twoja reakcja, gdy pierwszy raz usłyszałeś, że na jego zachowanie miał wpływ wiejący wiatr?

Im częściej rozmawiam z mieszkańcami Zakopanego, tym bardziej w to wierzę. Zwłaszcza że historię opowiadał mi Sylwester Kosiński, który stworzył jedno z najlepszych w Europie centrum leczenia hipotermii. Poważny człowiek, szef OIOM-u w zakopiańskim szpitalu, główny lekarz TOPR-u. Pojechał do pana strzelającego z okna jako lekarz pracujący w karetce. Mówiąc o halnym, zaznaczył, że kiedyś w hipotermię i możliwość wybudzenia z niej też nikt nie wierzył, aż pojawiły się badania naukowe.

Widok na Tatry
Widok na Tatry (East News, Paweł Murzyn)

W książce roi się od mocnych historii. Która poruszyła cię najbardziej?

To historia człowieka, który wielokrotnie sygnalizował, że popełni samobójstwo. Za każdym razem był powstrzymywany przez ośmioletniego chłopca mieszkającego po sąsiedzku. Dziecko po prostu wchodziło do kurnika, w którym ten człowiek miał to zrobić. Dziś tamten chłopiec jest dorosłym mężczyzną. Tłumaczył, że pan, którego ratował, zawsze przy halnym robił coś, by zwrócić na siebie uwagę. Mam siedmioletniego syna i nie chcę nawet myśleć, co by przeżył, gdyby zobaczył kogoś przygotowującego się do odebrania sobie życia.

Niejako wiążąc w książce próby samobójcze z czynnikami pogodowymi, nie czułeś, że wchodzisz na bardzo kruchy lód? Specjaliści i suicydolodzy alarmują, by zachować bardzo dużą ostrożność we wskazywaniu przyczyn targnięcia się przez kogoś na życie

W książce na każdym kroku podkreślam, że halny to nie powód. Absolutnie nie ma czegoś takiego, że zmiany pogodowe popychają osobę do samobójstwa. Powody są inne. Starałem się jedynie pokazać, że to jeden z czynników, który wpływa na nasze samopoczucie i postrzeganie rzeczywistości.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: #dziejesiewsporcie Piłka zeszła mu z nogi. Efekt? To trzeba po prostu zobaczyć

Zabrałeś się za opisanie fenomenu, który bardzo trudno uchwycić. Pokazać na liczbach. Udowodnić.

Właściwie żadne badanie nie potwierdza w sposób jednoznaczny wpływu halnego na naszą psychikę. Nie ma natomiast żadnych wątpliwości, że wpływa on na układ krwionośny i kwestie kardiologiczne. To już zostało naukowo potwierdzone. A twierdzenie, że otoczenie na nas wpływa, nie jest przecież niczym kontrowersyjnym. Inaczej funkcjonujemy, gdy za oknem świeci słońce, a inaczej, gdy wokół jest szaro, buro i ponuro. Halny natomiast niesie nie tylko mnóstwo takich zmian w jednym czasie, ale są one dodatkowo niezwykle spektakularne. To taka kumulacja.

Teorii jest bardzo wiele. Mówi się, że halny wpływa na obniżenie nastroju, może wywołać agresję, a nawet... zwiększać liczbę przyjęć na porodówkach. Jest jakaś teoria, przy której od razu zapaliła ci się lampka? W którą po prostu nie uwierzyłeś?

Pamiętam, jak zapoznawałem się z wynikami badań dotyczących wpływu wiatru halnego na porody. Wszyscy faktycznie mówili, że na porodówkach jest wtedy zatrzęsienie, a tymczasem cała praca doktorska, do której odwołuję się w książce, traktuje o tym, że halny nie ma wpływu na porody. Rozmawiałem z autorem pracy. Wytłumaczył, że halny działa na porody zagrożone, patologie ciąży. W przypadków takich scenariuszów w okresie halnego przyjęć do szpitali jest znacznie więcej. I znów: wiatr nie jest tu powodem, tylko iskrą, która może zapalić lont. Okoliczności ginekologiczne znów potwierdzają tę tezę.

Skąd w ogóle wziął się temat?

Wcześniej pisałem o ratownikach wodnych. Dwa lata temu ukazała się moja książka "WOPR. Życiu na ratunek". "Uczyłem się" tamtego tematu w trakcie pracy nad reportażem. Teraz, przed przeprowadzką spod Krakowa pod Warszawę, chciałem koniecznie dotknąć czegoś, co jest mi bardzo bliskie. Uwielbiam góry. Schodziłem prawie całe Tatry, kocham Zakopane i okolice. Pomyślałem, że muszę się symbolicznie pożegnać z tym miejscem. Poza tym o halnym jest bardzo mało publikacji, właściwie tylko pojedyncze teksty i rozproszone publikacje meteorologiczne. Nie było pozycji, która by to wszystko zebrała. A to przecież niesłychanie fascynujący temat. Nawet jeśli jest w nim trochę z legendy.

Sam piszesz w posłowiu, że w związku z trudnością uchwycenia tego fenomenu, w pewnym momencie poczułeś irytację i zwątpienie.

Jeśli chodzi o przekonanie się co do wpływu halnego na zachowanie ludzi, to był proces. W książce oczywiście nie ma wszystkiego, co usłyszałem. Jako reporter starałem się przecedzić informacje i historie, bo w niektóre trudne było uwierzyć.

Opowiadasz książce o ludziach, którzy są emocjonalnie związane z halnym. Jaki jest twój stosunek do tego zjawiska?

Fascynuje mnie. Jest taki obraz Stanisława Witkiewicza, który namalował właśnie halny. Mówi się, że to jeden z najpiękniejszych obrazów związanych z górami. I że Witkiewicz jako jedyny potrafił namalować wiatr. Powiesiłem sobie ten obraz w swoim gabinecie. Budzi niepokój i coś, co trudno oddać słowami. Ten wiatr sprawia, że wszystko wokół się zmienia, świat zaczyna wyglądać inaczej. To jest w nim piękne. A praca nad książką sprawiła, że Podhale stało się dla mnie jeszcze ciekawsze.

Piszesz też o niszczycielskiej sile halnego. O Zakopanem, które przez tydzień było bez prądu.

Największe emocje budzą we mnie historie, które trudno było przewidzieć, a mają tragiczny finał. Kobieta jechała na Olczy, wokół było sporo drzew. Podgórski klimat. Na całym obszarze wiatr zwalił dosłownie jedno drzewo. Spadło na samochód, a dokładnie na kabinę kierowcy. Kobieta zginęła na miejscu. Ta historia mnie przeraziła. Tak pechowa śmierć zostaje w pamięci.

To samo można powiedzieć o historii pani Jadwigi, która pod wpływem zmieniających się warunków zgubiła w górach drogę. Nie udało jej się uratować

Jest w tej śmierci jakaś tajemnica. Tak naprawdę nie wiemy, co dokładnie się stało. Możemy się tylko domyślać. Historię opowiadał mi Apoloniusz Rajwa, który znalazł tę kobietę. Na pewno wiemy, że nie powinna wychodzić przy takich warunkach. Rajwa nawet ją przestrzegał. Ta historia uczy, jak trzeba być ostrożnym. Przy niekorzystnych warunkach śmierć może czekać na każdego. Nawet na kobietę z obserwatorium na Kasprowych Wierchu, który pokonuje daną drogę wielokrotnie.

Po śmierci pani Jadwigi jej bliscy zarzucali ratownikom, że mogli zrobić więcej.

Zawsze jestem ostrożny w tego typu dywagacjach. Mówiono, że mogli nie przerywać poszukiwań. Trudno to oceniać, jeśli nie było się na miejscu. Nie wiesz, czy mogłeś normalnie iść, czy warunki były tak złe, że na pokonanie pięciu metrów potrzebowałeś minuty. Przede wszystkim pamiętajmy, jaka jest naczelna zasada ratownictwa: by uratować drugiego człowieka, trzeba samemu wrócić z akcji.

W jakim stopniu to książka o halnym, a w jakim – o ludziach?

W głównej mierze to reportaż o ludziach. To wszystko, co wyzwala, "aktywuje" w nas halny, siedzi głęboko w nas. Wiatr nie jest przecież zły, to część natury. Nie możemy go za nic winić. Przy czym podkreślmy, że halny może mieć też pozytywny wpływ, nie tylko wzmaga niepokój. Wielu artystów, a zwłaszcza poetów, znajdowało w nim inspirację.

Opisujesz m.in. swoje spotkanie z poetką Teresą Bachledą-Kominek, która traktuje halny zupełnie inaczej niż na przykład Apoloniusz Rajwa.

Chciałem koniecznie ich "zderzyć" w tej książce. Rajwa to w dużej mierze naukowiec, pracownik obserwatorium. Człowiek, który podchodzi do halnego praktycznie wyłącznie naukowo. Twardo stąpa po ziemi. Tymczasem pani Teresa nie sięga do książek, tylko jako artystka zaczyna tworzyć. Mało tego, przed halnym idzie do lasu. Chyba się nie obrazi, jeśli powiem otwarcie, że nie jest to najlepszy pomysł i że po prostu ściąga na siebie niebezpieczeństwo. Jedną z takich scen opisuję zresztą w książce.

Raz w czasie porywistego wiatru chodziła po pniach, między zwalonymi drzewami, żeby dotrzeć do swojej chaty. Podczas tych spacerów rozmawia z lasem, z Bogiem. Modli się własnymi słowami. To osoba, dla której rzeczywistość zawsze jest kolorowa. Zaprosiła mnie do swojej samotni i byłem zachwycony. W domu nie miała ani jednej niepotrzebnej rzeczy. Na górze łóżko, na dole ława i krzesło. Tyle. Gdy pani Teresa ze mną rozmawiała, patrzyła przez okno na las. Uwielbiam takich ludzi. Powinniśmy się uczyć od nich spokoju. I tego, jak czuć się wolnym.

W książce oddajesz głos bardzo wielu osobom. Pokazujesz ich perspektywę.

Górale się przede mną otworzyli. Miałem możliwość rozmowy z Janem Muskatem, nazywanym królem Tatr. Siedzieliśmy na tarasie jego chaty. Mieliśmy fenomenalny widok na góry. Zapamiętam go na długo. A takich wyjątkowych dla mnie spotkań było więcej. Poczułem, że dotykam jakiejś tajemnicy.

Dziś masz poczucie, że ją odkryłeś? Halny został przez ciebie zdemaskowany?

Nie, pozostał tajemnicą. Mam nadzieję, że pokazałem ludziom, którzy nie są związani z górami, jak czynnik pogodowy potrafi wpływać na naszą codzienność. Wyznaczać jej ramy, budować wokół nas przestrzeń, w której musimy się odnaleźć. Taki przynajmniej był zamysł. Starałem się uporządkować, czego możemy być już pewni, a co wciąż jest dla nas sekretem.

Rozmawiamy w Warszawie, w nowoczesnym biurowcu, ale słuchając cię, za dwadzieścia, trzydzieści lat widzę cię w górskim domu, patrzącego na Tatry ze swojego tarasu.

Do emerytury jeszcze daleko. Na razie odpowiada mi życie w tłocznym mieście. Ale kiedyś na pewno będę szukał spokoju. Chatka z widokiem na Kościelec byłaby idealna. Wyjdę na taras, rozciągnę się w fotelu, popatrzę na szczyty gór. I powiem żonie, że chyba będzie wiało.

Na zdjęciu: Dawid Góra
Na zdjęciu: Dawid Góra (WP)
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Tajemnicza śmierć w kurorcie narciarskim. Nie żyje 11 obcokrajowców
Uderzyli w sześć samochodów. Kierowca i pasażer byli pijani
Potężna eksplozja w budynku mieszkalnym. Są ciężko ranni
Mieszkańcom nie podoba się choinka przed ratuszem. "Gusta się zmieniły"
Polka leciała tanimi liniami w Tajlandii. Oto co dostała do jedzenia
Nie żyje Artur Wójcik. Był trenerem młodych siatkarek
Chce równych szans dla wszystkich tenisistów. Przytoczył aferę ze Świątek
Zgłosili kandydaturę Dudy do MKOI. Byli sportowcy są przeciwni
Choroba pszczół zaczęła zabijać je też zimą. "Trzeba cały ul spalić"
Wypadek autokaru w Ustrzykach Górnych. 18 osób w szpitalu
Zwierzęta nie są prezentami. Schroniska wstrzymują adopcje
Policja ewakuowała jarmark. Już wiadomo, co było w walizce
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić