Ta walka wzbudziła ogromne zainteresowanie. Wszystko za sprawą zakładu, jaki Amadeusz Roślik zawarł z włodarzem Fame MMA Michałem Baronem. "Ferrari" miał w pierwszej rundzie pokonać Filipa Marcinka. Tak się jednak nie stało i musiał wypłacić "Boxdelowi" 100 tys. złotych.
Ostatecznie pojedynek trwał trzy rundy. "Filipek" wytrzymał pełen dystans z "Ferrarim". To Roślik wychodził jednak z oktagonu jako zwycięzca. Sędziowie podjęli jednogłośną decyzję.
Ferrari chwalony przez legendę. Co za słowa!
Okazuje się, że walkę "Ferrariego" śledził Szymon Kołecki. Mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów, a obecnie zawodnik występujący w KSW, skomentował postawę Amadeusza Roślika na Fame MMA 11.
W tej walce Amadeusz wykonał więcej pracy, niż w całych przygotowaniach. To nie jest mit, że on nie trenował. On miał złamaną rękę. Potem ona trochę się zagoiła, ale znowu się złamała, więc nie miał kiedy nawet trenować. Zrobił ze 2-3 sparingi bokserskie, coś tam się poruszał jednak większych przygotowań nie robił - powiedział w rozmowie z portalem mma.pl.
Amadeusz generalnie jest bardzo utalentowanym ruchowo, jest silny fizycznie, jak na tę kategorię wagową, i nie boi się bić. Jest to natomiast wszystko niedopracowane, co z lepszym przeciwnikiem może być widoczne - dodał Szymon Kołecki.
Tymczasem trwają już przygotowania do kolejnej gali. W walce wieczoru zmierzą się Kasjusz "Don Kasjo" Życiński oraz Marcin Wrzosek. Oprócz tego swój udział w Fame MMA 12 potwierdzili m.in. Krzysztof Radzikowski, Piotr Piechowiak czy Kamila Smogulecka.