W wieku 18 lat Adam Seroczyński został zawodnikiem kajakarskiego klubu WTSW Olsztyn. Właśnie tej dziedzinie sportu Polak postanowił poświęcić swoje życie.
Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. Wystarczy powiedzieć, że łącznie zdobył aż 15 tytułów mistrza Polski. Z kolei w 1997 roku po raz pierwszy w karierze zdobył medal mistrzostw Europy, a konkretnie brązowy w czwórkach.
Oprócz tego Seroczyński w czwórkach ma na swoim koncie złoto i drugi brąz mistrzostw Europy. Zdecydowanie najcenniejszym sukcesem było trzecie miejsce podczas igrzysk olimpijskich w Sydney w 2000 roku, które zdobył wraz z Dariuszem Białkowskim, Grzegorzem Kotowiczem i Markiem Witkowskim.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z kolei w dwójkach zgarnął srebro i brąz mistrzostw świata. Raz na najniższym stopniu podium tych zmagań stanął indywidualnie, z kolei na mistrzostwach Europy samotnie zdobył krążek koloru srebrnego.
W 2008 roku wraz z Mariuszem Kujawskim otarł się o brązowy medal igrzysk olimpijskich w Pekinie. Ostatecznie jednak duet został zdyskwalifikowany, bo u Seroczyńskiego stwierdzono doping. To wręcz "zabiło" jego sportową karierę.
W jego organizmie wykryto nikły ślad niedozwolonej substancji, a mianowicie clenbuterolu. Kajakarz winił spożywanie mięso, ponieważ Chiny znane są z używania jej w przypadku tuczu bydła i trzody chlewnej. Jednak panel dyscyplinarny MKOl, jak i lozański Trybunał Arbitrażowy do spraw Sportu ukarały go dwuletnim wykluczeniem. Wówczas Polak, który 13 marca skończył 50 lat, podjął decyzję o zakończeniu kariery, bo na nic zdało się jego odwołanie.
Trzy lata później MKOl ostrzegał sportowców o mięsie zanieczyszczonym clenbuterolem. Wielu zawodników, którzy mogliby zostać ukarani za stosowanie tej substancji, zostało uniewinnionych. Seroczyńskiemu jednak tłumaczono w 2008, że tylko on jeden jedyny wpadł na wzmacnianiu się środkiem, więc nie ma tłumaczenia.
Po ośmiu latach od imprezy w Pekinie ponownie przebadano próbki olimpijczyków. I okazało się, że podobne wyniki mieli również inni sportowcy, a tylko Polaka dotknęła kara. Resztę spraw zamieciono pod dywan, a przecież we wspomnianym gronie znalazł się sam legendarny biegacz Usain Bolt.
- Do końca życia będę walczył o sprawiedliwość. Nie odpuszczę tej sprawy. Jestem pewny, że byłem czysty i cieszę się, że coraz więcej osób mi wierzy. Teraz muszę walczyć, by kiedyś usłyszeć od władz MKOl: "przepraszamy, pomyliliśmy się, to nie było z pana winy". O nic więcej mi nie chodzi - powiedział Seroczyński w rozmowie z WP SportoweFakty w sierpniu 2023 roku.
Kajakarz mimo upływu lat wciąż denerwuje się przez to, co go spotkało. Jednak najgorsze były pierwsze miesiące, które wprost nazywa koszmarem. I dodaje, że mogło się to skończyć gorzej.
50-latek po zakończeniu kariery został przedstawicielem handlowym w hurtowni hydraulicznej znajomego. Z kolei w ostatnich latach stał się członkiem zarządu Polskiego Związku Kajakowego i pełnił funkcję wiceprezesa ds. kajakarstwa klasycznego i parakajakarstwa. Działa również dla Polskiej Fundacji Rozwoju Kajakarstwa
Przeczytaj także: Wybrały się na mecz. Gwiazda towarzyszyła Lewandowskiej
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.