Drużyna Storhamar została podzielona na dwie części i rozgrywała mecz treningowy. Do pewnego momentu nic nie wskazywało, że po tych zajęciach zrobi się o niej głośno, a jednak.
Wszystko za sprawą szwedzkiego zawodnika Rasmusa Ahlholma. Swoim zachowaniem wywołał on duże oburzenie w norweskim sporcie. Krążek znajdował się już w zupełnie innej części tafli, kiedy Ahlholm złapał Jacoba Lundella Noera, uderzył go w głowę i powalił na lód. Ten atak nie mógł przejść bez echa.
To prawda, że w czasie treningu doszło do incydentu, który traktujemy poważnie. Pracujemy nad rozwiązaniem tej sprawy wewnątrz klubu i jeszcze nie wymierzyliśmy kary dyscyplinarnej. Potrzebujemy czasu na podjęcie odpowiedniej decyzji - cytuje "Hamar Arbeiderblad" dyrektora sportowego klubu Madsa Hansena.
Hansen uspokaja, że zaatakowanemu hokeiście nie stało się nic poważnego i z jego zdrowiem jest w porządku. Do ataku nie odniósł się jeszcze sam agresor i nie wytłumaczył, skąd tak wzięła się tak nagła i nieopanowana wściekłość.