Dogfrisbee to dyscyplina w Polsce niszowa i przede wszystkim młoda. Początki sięgają połowy pierwszej dekady XXI wieku. Jednakże mimo tej niedługiej historii zdążyło już się w niej zapisać kilka psów. Jednym z nich był West, czyli border collie, który pod opieką Anny "Pająk" Radomskiej zdobył w Polsce wszystko.
Rok 2020 był niemal doskonały
Chociaż dla wielu sportowców 2020 rok był bardzo ciężki pod względem startów w zawodach, to tego o sobie nie mogą powiedzieć Anna Radomska oraz jej kompan West. Większość zawodów, w których wystąpili, zakończyli zwycięstwem. Przyniosło im to m.in. tytuł mistrza Polski, tytuł mistrza Czech czy pewną kwalifikację na mistrzostwa świata w 2021 roku w Kanadzie.
Pasmo sukcesów w trakcie trwania sezonu spowodowało, że West za miniony rok został uhonorowany Latającym Psem 2020 roku. Wydawało się, że to dopiero początek sportowej przygody 7-letniego border collie. Wszystko jednak się nagle zawaliło.
Zobacz także: Tragedia na ringu. Śmierć po brutalnym nokaucie
Okropna diagnoza
Miniony rok był niemal doskonały. Zakończył się jednak tragicznie. Najgorzej jak tylko mógł. Podczas rutynowej kontroli w grudniu u Westa zdiagnozowano ogromnego guza w brzuchu. Okazało się, że dopadł go chłoniak złośliwy limfoblastyczny.
West przeszedł operację. Miał podawane chemie. Walczył dzielnie, ale tym razem przegrał swoją walkę. W środę 3 lutego 2021 roku zmarł i w ten tragiczny sposób zakończyła się historia jednego z najwybitniejszych reprezentantów dogfrisbee w Polsce.
Emocjonalne pożegnanie
Zaledwie chwilę po jego śmierci do właścicieli spływały kondolencje z całego świata dogfrisbee. Byli znanym duetem zarówno na arenie ogólnopolskiej, jak i międzynarodowej. Dlatego ta strata poruszyła dosłownie wszystkich. Natomiast w bardzo emocjonalnych słowach swojego kompana i przyjaciela pożegnała Anna Radomska.
Zobacz także: Ryszard Szurkowski potrafił zrobić show
Dziś moje serce stanęło bezpowrotnie. Pożegnałam dziś najpiękniejszą psią duszę, jaką w życiu poznałam. To był pies mego serca i pies z kawałka mojej duszy. Pies spełnienie moich marzeń. Chodzące spełnienie marzeń. Czysta pozytywna energia i miłość. I oczy. Pies który żył dla mnie, a ja dla niego. Był przedłużeniem mych myśli. Kocham go najbardziej na świecie. Miłością nieskończoną. Jak mam żyć bez swojego serca? - pisała właścicielka Westa.
Anna Radomka przypomniała też, jak wyglądały ich pierwsze wspólne chwile. Przekazała również, jak wyglądały jego ostatnie godziny.
Byłam przy nim, gdy wziął pierwszy wdech, gdy mnie wybrał dla siebie. Byłam, gdy łapał pierwsze frisbee. Pierwszy raz podniósł nogę, leciał samolotem. Oboje byliśmy przy nim, gdy wziął swój ostatni wdech. Byliśmy przy nim. Przytulaliśmy go. Całowaliśmy w nos. Odszedł w domu. Przy nas - kontynuowała Radomska.
W swoim pożegnalnym poście właścicielka Westa zaapelowała również do innych posiadaczy psów. Prosiła o to, aby każdy pamiętał o badaniach kontrolnych, bowiem te mogą uratować życie czworonożnych przyjaciół.
Zobacz także: Pobito słynny rekord Cristiano Ronaldo