Ćwierćfinał US Open rozbudził apetyt na więcej Julii Putincewej. Reprezentantka Kazachstanu w Rolandzie Garrosie była rozstawiona z numerem 23. W II rundzie trafiła na zawodniczkę z kwalifikacji, Nadię Podoroską.
Czytaj też: Rosyjska mistrzyni w trójboju siłowym upokorzona na lotnisku. Musiała udowadniać swoją płeć
Było to bardzo ciekawe i emocjonujące spotkanie. W trwającym dwie godziny i dwie minuty meczu miało miejsce 13 przełamań, z czego siedem dla Argentynki. Tenisistce z Rosario zanotowano 36 kończących uderzeń przy 25 niewymuszonych błędach. Putincewej naliczono 31 piłek wygranych bezpośrednio i 36 pomyłek.
Czytaj też: Aleksander Kwaśniewski wspomina podróże po świecie. Zaskoczył go mieszkaniec Wysp Karaibskich
Julia Putincewa określana była mianem "czarnego konia" turnieju. Wydawało się, że po świetnym występie w Nowym Jorku, w Paryżu sięgnie po coś więcej. Trzecia partia w starciu z niedoświadczoną tenisistką miała być formalnością. Tymczasem Putincewa sama popełniała błędy, robiąc prezenty przeciwniczce.
W końcu nie wytrzymała i emocje puściły. Wściekle sześciokrotnie uderzyła rakietą o kort, niszcząc doszczętnie sprzęt. Kibice byli w szoku. Tenisistka ze złością rzuciła nią w stronę ławeczki. Złość w niczym jej nie pomogła, bo ostatecznie przegrała i odpadła z turnieju.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.