Thierry Henry postanowił wyprowadzić fanów z błędu dopiero po blisko dekadzie od wydarzenia. Francuz kończył karierę w amerykańskim klubie New York Red Bulls. Spędził w nim cztery lata od 2010 do 2014 roku z przerwą na wypożyczenie do ukochanego Arsenalu.
Francuz po strzeleniu jednego z goli dla zespołu z Nowego Jorku postanowił oprzeć się o słupek. Wyglądał na mocno strudzonego, ale nie odbierano jego zachowania jako przejaw zmęczenia, a element show. Thierry Henry miał w ten sposób żartować ze słusznego już jak na piłkarza wieku.
Legendarna cieszynka? Ludzie, ja byłem po prostu zmęczony! 35 stopni w Houston, wilgotność powietrza na poziomie 90 procent. Przy takich warunkach, musiałem się o coś oprzeć i chwilę odpocząć - powiedział Thierry Henry, cytowany przez weszlo.com.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
400. gol w karierze Thierry'ego Henry'ego nie był skomplikowany. Napastnik oderwał się od obrońców Toronto FC, uniknął spalonego, po czym na wślizgu oddał uderzenie do odsłoniętej bramki. Po strzale znalazł się w pobliżu słupka, więc faktycznie, było najłatwiej o oparcie się o niego. Natychmiast podbiegli do niego kompani z New York Red Bulls i zaczęli celebrować gola.
Były napastnik Arsenalu czy FC Barcelony zakończył karierę w Stanach Zjednoczonych. Następnie zajął się zawodem trenera i prowadził między innymi Kamila Glika w AS Monaco.
Thierry Henry był w sztabie szkoleniowym reprezentacji Belgii prowadzonej przez Roberto Martineza. Zdaniem jej napastnika, Romelu Lukaku, właśnie Francuz jest najlepszym kandydatem na nowego selekcjonera Belgii. Z kolei zwolniony po mistrzostwach świata 2022 Martinez jest przymierzany do poprowadzenia Polski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.