Wtorek 5 lipca był ważnym dniem dla środowiska skupionego wokół skoków narciarskich. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) podjęła decyzję w sprawie startów rosyjskich i białoruskich sportowców w sezonie letnim (do tej pory byli oni wykluczeni tylko na zakończony okres zimowy).
Czytaj także: Włodarczyk chce walczyć ze Szpilką. Stawia warunek
Decyzja FIS w obliczu trwającej inwazji Rosji na Ukrainę nie mogła być inna. Skoczków z Rosji i Białorusi nie zobaczymy w rywalizacji także w nadchodzącym cyklu Letniego Grand Prix oraz w letnim Pucharze Kontynentalnym.
Obecna polityka, zgodnie z którą rosyjscy i białoruscy sportowcy nie mogą brać udziału w żadnych zawodach FIS poza ich krajem ojczystym, będzie obowiązywać przez cały sezon letni. Rada powróci do tego tematu jesienią, w miarę rozwoju sytuacji w Ukrainie - tłumaczy FIS w komunikacie.
Zobacz również: Milion złotych na stole. Szykuje się hitowa walka w MMA
Skoczkowie narciarscy będą zarabiać więcej
To jednak nie jedyna decyzja, jaka zapadła we wtorek. Rada Międzynarodowej Federacji Narciarskiej określiła też nowe stawki dla skoczków i skoczkiń. Wszystkie nagrody wzrosły o 10 procent.
Do tej pory za wygraną w zawodach Pucharu Świata skoczek otrzymywał 10 tysięcy franków szwajcarskich, czyli około 47,8 tys. zł. Teraz triumfator każdego z konkursów zarobi 11 tysięcy franków, czyli około 52,6 tys. zł. Z kolei u pań nagroda za zwycięstwo wzrasta z 3,8 tys. do dokładnie 4180 franków, czyli około 20 tys. zł.
FIS będzie pokrywać 20 procent puli wynagrodzeń dla skoczków i skoczkiń. Pokrycie pozostałych 80 procent ma leżeć po stronie organizatorów.
Już wkrótce odbędzie się inauguracja cyklu Letniego Grand Prix. Miejscem rozegrania pierwszego konkursu będzie skocznia im. Adama Małysza w Wiśle. Zawody zaplanowano na 23 i 24 lipca.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.