Za tydzień, w piątek 17 listopada, reprezentacja Polski rozegra ostatni mecz w eliminacjach do mistrzostw Europy. Rywalami podopiecznych Michała Probierza będą Czesi, a Biało-Czerwoni postarają się wziąć rewanż za porażkę, jaką ponieśli na wyjeździe. Tyle tylko, że nawet zwycięstwo nie da im najprawdopodobniej awansu na Euro 2024.
Możesz przeczytać także: Ujawnił kulisy odejścia. "Mam dość toksyn, agresji słownej"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po rozegraniu tego spotkania, Polacy rozegrają w najbliższym okienku reprezentacyjnym jeszcze jedno - towarzyskie z Łotwą. To rywal, który w zły sposób zapadł w pamięć Zbigniewowi Bońkowi. 12 października 2002 roku Biało-Czerwoni, właśnie pod wodzą Bońka w roli selekcjonera, przegrali z Łotyszami 0:1, a ta potyczka często wspominana jest jako jedna z największych kompromitacji kadry.
Nic więc dziwnego, że i teraz powrócił ten wątek - przy okazji wywiadu Bońka dla portalu polsatsport.pl.
Do dzisiaj niektórzy się ze mnie śmieją przez to, że jako selekcjoner przegrałem z Łotwą. Pamiętam dobrze ten mecz. Rywale przeszli dwa razy przez połowę boiska. Na dodatek wówczas Łotwa awansowała na ME, więc była drużyną dobrą, choć sama nazwa na to nie wskazywała. Zajęła w grupie drugie miejsca, a później wygrała baraże z Turcją - przypomniał były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Możesz przeczytać również: Rywal chciał uścisnąć mu dłoń. Jego reakcja wprawia w konsternacje
Śmieją się ze mnie i nie mam nic przeciwko temu, proszę bardzo! Trener jest postrzegany dobrze, jeżeli ma wyniki - odpowiedział wprost, kiedy dziennikarz dopytywał go, jak głęboko siedzi w nim porażka z Łotwą.
Łącznie, jako trener, Boniek poprowadził kadrę w pięciu spotkaniach. Bilans drużyny narodowej pod jego wodzą to: dwa zwycięstwa, jeden remis i dwie porażki.
Możesz przeczytać także: Nie mógł się powstrzymać. Boniek skomentował umowę koalicyjną
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.