Na Białorusi od kilku miesięcy trwają protesty. Są one tłumione w mniej lub bardziej pokojowy sposób. Jednakże ten stan w kraju nie przeszkadza prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence w uprawianiu jego ukochanego hokeja.
Zobacz także: Fani go błagają, aby nie walczył z Najmanem
Prezydent Białorusi wystąpił wraz ze swoją drużyną w 14. Republikańskim Amatorskim Turnieju Hokejowym o nagrodę Prezydenckiego Klubu Sportowego. Alaksandr Łukaszenka wraz ze swoim zespołem w pierwszym spotkaniu rozgromił ekipę obwodu grodzieńskiego 8:3. Należy jednak przyznać, że zdecydowana wygrana prezydenckiego klubu nie jest zaskoczeniem, ponieważ w jej składzie znajdują się zarówno obecni, jak i byli zawodowi hokeiści.
Sensacją było natomiast inne zdarzenie. Pierwszy raz od 34 miesięcy Alaksandr Łukaszenka został odesłany na ławkę kar. W ten sposób musiał osłabić swój zespół na 2 minuty. Mogłoby się wydawać, że tak odważna decyzja sędziów może okazać się dla nich dramatyczna w skutkach. Jednakże nic bardziej mylnego. Wszystko za sprawą tego, że prezydent na ławkę kar odesłał się sam.
Zobacz także: Brutalny początek kariery koszykarza w boksie
Prezydencki zespół otrzymał karę za nadmierną liczbę zawodników na lodzie. Głównym winowajcą był Nikołaj Łukaszenka, syn prezydenta. Wskoczył on na lód w czasie kiedy na nim przebywało zbyt dużo jego kolegów z drużyny. Widząc tę sytuację, Alaksander Łukaszenka sam poddał się karze.
Co ciekawe, to dopiero drugi taki przypadek w historii prezydenckich turniejów hokejowych. Po raz ostatni Łukaszenka odbywał karę 34 miesiące wcześniej (styczeń 2018 roku). Wówczas otrzymał czasowe wykluczenie za zbyt agresywną walkę we wznowieniu podczas meczu ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi.
Zobacz także: Marcin Najman ciągle atakuje "Don Kasjo"