12 czerwca ubiegłego roku Dania grała mecz z Finlandią. W pierwszym składzie tego pierwszego zespołu grał Christian Eriksen. Niestety, zawodnik pod koniec pierwszej połowy upadł na murawę. Dopiero po kilku minutach reanimacji lekarzom udało się przywrócić u niego akcję serca.
Nowy klub, stare wspomnienia
Sportowiec często wraca do wydarzeń sprzed pół roku. Mówi, że pamięta wszystko poza pięcioma minutami, podczas których był nieprzytomny.
Pamiętam wszystko oprócz tych pięciu minut. Dośrodkowanie, piłkę uderzającą w moje kolano. Nie wiem, co się stało potem. Następnie się ocknąłem i zobaczyłem ludzi obok mnie, a także poczułem nacisk w klatce piersiowej, próbując złapać oddech. Kiedy się ocknąłem, nie wiedziałem, co się dzieje - mówił "BBC".
Przeszło mi przez głowę, że może coś się stało z moimi nogami, może złamałem kręgosłup. Sprawdzałem, czy mogę podnieść nogę do góry. Robiłem małe rzeczy, by zobaczyć, co ze mną jest. W karetce usłyszałem pytanie "jak długo był nieprzytomny?" z odpowiedzią "pięć minut". Wtedy pierwszy raz dowiedziałem się, że prawie umarłem - dodał.
Czytaj też: Krzyki w domu Bohosiewicz. Wszystko się nagrało
Dziś Eriksen po półrocznej przerwie gra w nowym klubie Brentford. Musiał mieć wszczepiony kardiowerter-defibrylator, co zaskutkowało zerwaniem kontraktu z Interem Mediolan. Włoskie prawo zabrania grać piłkarzom z takim urządzeniem.
Zawodnik w rozmowie z BBC po raz kolejny podziękował za wszystko swoim kolegom z drużyny. Miłe słowa skierował również do medyków. Piłkarz przyznał, że gdyby nie oni, nie mógłby grać.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.