Robert Lewandowski jest już w Monachium. Polak miał nadzieję, że do 12 lipca wyjaśni się jego sytuacja transferowa, ale tak się nie stało i był zmuszony wrócić do Niemiec.
12 lipca był po prostu terminem powrotu do klubu kilku ostatnich zawodników Bayernu (mających po sezonie obowiązki reprezentacyjne), na czele z Manuelem Neuerem i właśnie Robertem Lewandowskim.
Niektórzy sugerowali, że Polak może zdecydować się na strajk, ale napastnik - według informacji WP SportoweFakty - w ogóle nie brał takiej możliwości pod uwagę.
Niemieckie "Sky Sports" informuje, że Barcelona wkrótce ma złożyć kolejną ofertę za Lewandowskiego. Mając na uwadze, że ostatnia opiewała na 40 mln + 8 mln bonusów, a Bayern oczekuje 50 mln, porozumienie wydaje się być blisko.
Znany dziennikarz zakpił z sytuacji Lewandowskiego
We wtorek rano Lewandowski pojawił się w siedzibie Bayernu, by przejść badania kontrolne przed pierwszym treningiem z zespołem. Ten ma odbyć się w środę.
W mediach społecznościowych pojawia się mnóstwo komentarzy nt. sytuacji Lewandowskiego. Znany dziennikarz, Paweł Wilkowicz z Viaplay, postanowił w zabawny sposób odnieść się do badań medycznych, które przechodził piłkarz. To była odpowiedź na wpis Gabriela Stacha na Twitterze.
Badania lekarskie zakończone - napisał Stach. Wilkowicz na to: "Badania potwierdziły, że Robert nie ma już Bayernu w sercu".
Jest wpis robi furorę w sieci. "Doskonały komentarz" - piszą inni na Twitterze.
Saga transferowa dotycząca Roberta Lewandowskiego ciągnie się od maja. Wtedy polski piłkarz ogłosił, że nie zamierza przedłużać obowiązującego do czerwca 2023 roku kontraktu. Do tego poinformował, że jeszcze latem chce odejść z Bayernu Monachium, tłumacząc, że to najlepsze rozwiązanie dla obu stron.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.