Kamil Stoch nie miał dobrego początku sezonu w Pucharze Świata. Brakowało mu stabilizacji formy. Niezłe konkursy przeplatał kompletnie nieudanymi, w których zajmował miejsca pod koniec trzeciej i w czwartej dziesiątce.
Thomas Thurnbichler jednak uspokajał, że dojście Stocha do wysokiej formy jest tylko kwestią czasu. Młody austriacki trener nie mylił się. Tuż przed przerwą świąteczną Stoch ze sztabem szkoleniowym znalazł "złoty środek" na swoje skoki i efekty oglądaliśmy podczas 71. Turnieju Czterech Skoczni.
35-letni Stoch zakończył niemiecko-austriackie zmagania na 5. pozycji. W żadnym z czterech konkursów turnieju nie wypadł poza pierwszą dziesiątkę. W austriackiej części zmagań skakał już na tyle dobrze, że niewiele brakowało mu do podium.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I gdy wydawało się, że kolejny krok do przodu w swojej formie Stoch zrobi podczas Pucharu Świata w Zakopanem, napłynęły niepokojące informacje. Thomas Thurnbichler, szkoleniowiec polskich skoczków, poinformował WP SportoweFakty, że Stoch zmaga się z chorobą i nie weźmie udziału we wtorkowym treningu kadry.
Z kolei lekarz kadry Aleksander Winiarski dodał dla Wirtualnej Polski, że po turnieju Stoch doznał infekcji grypopodobnej. Tym samym wielu fanom z pewnością przed oczami stanęły obrazki sprzed roku, gdy na jednym z rozruchów przed Pucharem Świata w Zakopanem trzykrotny mistrz olimpijski doznał kontuzji stawu skokowego i ostatecznie nie wystartował na Wielkiej Krokwi.
Czytaj także: Nie patyczkują się. Tak Niemcy nazwali swoich skoczków
Część kibiców obawia się, że tym razem scenariusz się powtórzy i Stocha znów zabraknie podczas rywalizacji w Zakopanem. Lekarz kadry uspokoił jednak, twierdząc w rozmowie dla WP SportoweFakty, że w poniedziałek skoczek czuł się już lepiej i na ten moment jego start na Wielkiej Krokwi nie jest zagrożony. Oby, bo sam skoczek i kibice nie chcą powtórki z poprzedniego sezonu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.