Były reprezentant Polski dzień wcześniej w mediach społecznościowych zapowiedział, że po latach dostał swój program ("Cafe Euro Cast") i w piątek rano faktycznie go rozpoczął. Po chwili oddał jednak mikrofon prowadzącego, wstał i zamienił się miejscami - A tak na poważnie. To był wstęp, będę się codziennie uczyć, żeby kiedyś prowadzić. Okazało się więc, że prowadzenie programu na żywo "to nie takie łatwe" zadanie.
Kolejnego kroku w swojej karierze medialnej na razie jednak nie zrobił, ale akurat z nim wszystko jest jeszcze możliwe.
Tomasz Hajto. Skandalista
O Hajcie jest głośno raz na kilka – kilkanaście tygodni. Bo jest dziś w absolutnej czołówce postaci w naszej piłce, które robią totalne zamieszanie. Jest bezkompromisowy, jest ostry, nie ma dla niego żadnych świętości. Przylgnęła do niego łatka skandalisty. Kilkanaście dni temu oskarżył jednego z najbardziej znanych dziennikarzy sportowych (Tomasz Smokowski) o to, że pracował dla piłkarza reprezentacji Polski Arkadiusza Milika. Mało tego, nazwał Smokowskiego "totalnym beztalenciem". To najnowsza "afera" z jego udziałem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersji było więcej. Wcześniej – w tym roku - potrafił na przykład nazwać siatkówkę niszowym sportem, ostro też "przejechał" się po nowym trenerze Legii Warszawa Goncalo Feio. Hajto publicznie mówi, co myśli i nie liczy się z konsekwencjami. Gdy były selekcjoner reprezentacji Polski Czesław Michniewicz prowadził polską młodzieżówkę, w filmie motywacyjnym dla piłkarzy, przed jednym z meczów pokazał wypowiedź Hajty krytykującą jego i zespół.
Michniewicz wystawił mnie jako wroga, by motywować zespół. A ja przecież kibicuję tym chłopakom – odżegnywał się.
To tylko niektóre z wielu przykładów na to, że raz na jakiś czas, Tomasz Hajto znowu o sobie przypomina. A gdy to robi, to bardzo łatwo w odpowiedzi sięgać po niewygodne fakty z jego życia: jak śmiertelne potrącenie kobiety na pasach czy afera ze szmuglowaniem papierosów.
I chociaż – szczególnie w sieci – widzowie nie zostawiają na nim suchej nitki, dodatkowo wytykają mu błędy językowe, merytoryczne pomyłki, to Hajto jest konsekwentny w tym co robi. Budzi skrajne emocje, ma cały zastęp wrogów, ale nadal jest popularny. A że w dzisiejszych "polskich" czasach miarą popularności są też… bójki w klatce, to i on dał się namówić, za duże pieniądze, aby bić się we freak-fightach.
Tomasz Hajto i truskawka na torcie
On jednak karierę sportową ma bogatą i nie jest instagramowym produktem obecnych czasów. W reprezentacji Polski zagrał 62 razy, wystąpił na mundialu w 2002 roku, grał w Bundeslidze, pracował z bardzo dobrymi, niemieckimi trenerami. 20 lat temu, gdy nie mieliśmy jeszcze piłkarzy w Barcelonie czy Juventusie, to Hajto był "elitą" polskiej piłki robiącą prawdziwą karierę na zachodzie.
Czytaj także: Prowokujące zdjęcie Brodnickiej. Dodała swoje przesłanie
A potem próbował swoich sił jako menedżer albo trener, ale to jednak w telewizji realizuje się najbardziej. Gdyby w końcu na stałe poprowadził program na żywo, z pewnością byłaby to "truskawka na torcie" jego medialnej kariery.
"Truskawka na torcie" to zwrot, z którego Hajto jest najbardziej znany. Były piłkarz użył go w komentarzu do meczu Czarnogóry z Polską w marcu 2017 roku. – Asysta Zielińskiego to taka truskawka na torcie – wypalił wtedy.
Czytaj także: Lubański szczerze o kontuzji Lewandowskiego
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.