Tomasz Adamek dzień po wygranej walce na Fame MMA 21 miał polecieć z Okęcia do Stanów Zjednoczonych. Ostatecznie do tego jednak nie doszło, o czym sam 47-latek opowiedział "Faktowi".
Siedziałem już w samolocie, który miał lecieć do USA. Nagle podeszła do mnie stewardesa. Usłyszałem, że jestem pijany i że nie mogę lecieć. A to kompletna bzdura. Po sobotniej walce w Gliwicach wypiłem trochę wina, rano jedno piwko i to wszystko - relacjonował.
Kolejne ustalenia w tej sprawie przeczą wersji utytułowanego boksera. Portal WP SportoweFakty powołał się na źródło bliskie przewoźnika i przekazał, że Adamek miał zachowywać się agresywnie i wulgarnie wobec stewardes, przez co kapitan samolotu zadecydował o wyproszeniu sportowca z pokładu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podobnie całą sprawę widział świadek zdarzenia, do którego dotarł "Fakt". Co więcej, portal sport.pl dowiedział się, że interwencję wobec Adamka podjęli funkcjonariusze straży granicznej. W trakcie ich czynności bokser przeszedł badanie alkomatem. Okazało się, że miał 1,22 promila we krwi.
Swego rodzaju kampanię przeciwko Adamkowi w swoich mediach społecznościowych wytoczył Marcin Najman. Przypomnijmy, że "El Testosteron" jakiś czas temu regularnie wyzywał Adamka do walki na zasadach MMA, jednak jego starania nie przyniosły rezultatu. Jak widać, postanowił on wykorzystać zamieszanie wokół byłego mistrza świata, by przypomnieć ten temat.
Tomek, nie bądź taki groźny. Pamiętaj, że walka w samolocie to nie boks, to MMA w całym zakresie, a Ty przecież MMA boisz się jak ognia, dlatego nie zgodziłeś się na tę formułę w Fame MMA i KSW. Gdy Clout MMA zaproponował ci walkę ze mną też w MMA, odmówiłeś - napisał, udostępniając zdjęcie jednego z licznych artykułów opisujących sprawę Adamka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.