Bośniacy czasami żartują, że nie ma tygodnia bez nietypowego zdarzenia w ich piłce nożnej. Gorąca, bałkańska krew buzuje w trenerach i piłkarzach, przez co miejscowa liga, choć nie należy do najlepszych w Europie, jest jedną z najbarwniejszych.
Dodawał jej kolorytu między innymi Nenad Lalatović. W karierze piłkarza reprezentował w ojczyźnie - Serbii przede wszystkim Crveną Zvezdę Belgrad. Był również zawodnikiem zagranicznych drużyn - ukraińskiego Szachtara Donieck i niemieckiego VfL Wolfsburg. Następnie zajął się zawodem trenera piłkarskiego.
Ostatnim miejscem pracy Nenada Lalatovicia był bośniacki Borac Banja Luca. Serb rozstał się z zespołem po niepowodzeniach w eliminacjach Ligi Konferencji Europy, a także w krajowych rozgrywkach. Głośno było o pucharowym niepowodzeniu w dwumeczu z B36 Torshavn z Wysp Owczych. Czarę goryczy przelała porażka 0:2 poniesiona w Bośni i Hercegowinie z Leotarem.
Czytaj także: Miłosne igraszki na trybunach? Policja bada sprawę
Mocne słowa na pożegnanie
Trener Boraca Banja Luca podał się do dymisji, ale zanim rozstał się z piłkarzami miał im dużo do powiedzenia w szatni i przed dziennikarzami. Świadkowie mówią, że nie słyszeli jeszcze tak głośno wypowiadanych i mocnych słów wobec zespołu w szatni. Gorąco było również na konferencji prasowej.
Nie mogę uwierzyć, że ci ludzie nie są głodni sukcesu, nie chcą być najlepsi w lidze nawet przez pół godziny. Naprawdę nie wiem już, co mam z nimi robić. Najchętniej wymieniłbym nie tylko siebie, ale także wszystkich piłkarzy tego klubu. Wykopałbym siebie samego, ale też ich, ponieważ nie chce mi się ich dłużej bronić - mówił Nenad Lalatović.
W ogóle ani mi, ani piłkarzom nie należy się wynagrodzenie za taką pracę. Szkoda na to pieniędzy, gdyby nam zapłacili. Naprawdę jest mi wstyd. Jeżeli ci piłkarze będą nadal tak grać, to po zakończeniu kariery pozostanie im picie piwa przed sklepem. Nie chce mi się stać za nimi murem, skoro oni nie stoją murem za mną - dodał były już szkoleniowiec Boraca.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.