Thomas Thurnbichler świetnie wszedł do polskich skoków. Od samego początku Pucharu Świata 2022/23 Biało-Czerwoni pod jego wodzą odnoszą sukcesy. Dawid Kubacki ma na koncie już cztery zwycięstwa i przewodzi klasyfikacji generalnej cyklu. Świetnie radzi sobie też Piotr Żyła, nieźle Kamil Stoch i obiecująco Paweł Wąsek.
Możesz przeczytać także: Zobaczył paragon i postanowił, że nie zapłaci. Wezwano policję
Martwi jednak postawa innych skoczków, bo poza wspomnianą czwórką, nie ma takiego, którego można byłoby choćby minimalnie wyróżnić. W ostatnich konkursach szanse startu otrzymali Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny i Tomasz Pilch. Cała trójka zupełnie zawiodła. Żaden z nich nie zdobył nawet punktu do klasyfikacji PŚ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
A to niepokojący sygnał, szczególnie w obliczu nadchodzącego Turnieju Czterech Skoczni. Thurnbichler będzie mógł powołać do rywalizacji sześciu podopiecznych. Czwórka jest wręcz tego pewna. Wydaje się, że pozostałe dwa miejsca są wolne. I pojawia się pytanie, czy jest sens, aby ktoś je zajmował.
Możesz przeczytać również: Nie doczekał finału. Żałoba w Argentynie. Nie żyje Sebastian Pordomingo
To trudny wybór: dać chłopakom z Pucharu Świata odetchnąć, potrenować i podbudować się w drugiej lidze, czy mimo wszystko mieć ich przy sobie, próbując wpłynąć na formę. Dam sobie jeszcze kilka dni, nie będę podejmował radykalnych kroków - przyznał szkoleniowiec w rozmowie z TVP Sport.
Być może odpowiedź Thurnbichlerowi dadzą mistrzostwa Polski, które odbędą się 22 grudnia. Turniej Czterech Skoczni rozpocznie się z kolei 29 grudnia. Dzień wcześniej rozegrane zostaną treningi i kwalifikacje do zawodów w Oberstdorfie.
Możesz przeczytać także: Sensacyjny rywal dla "Pudziana"? Jest na "tak"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.