Szymon Marciniak wymieniany był w gronie kandydatów do prowadzenia finału na Mistrzostwach Europy w Niemczech. Wielu ekspertów podnosiło, że Polak może nie dostać szansy ze względu na błąd, o który oskarżyły go niemieckie media w półfinale Ligi Mistrzów. Marciniak nie uznał gola Bayernowi Monachium przeciwko Realowi Madryt. Jego asystent dopatrzył się spalonego. Media oskarżały Polaka za zbyt szybkie przerwanie akcji niemieckiego zespołu. Ostatecznie to Francuz Francois Letexier poprowadzi finał.
Były sędzia piłkarski Mario van der Ende w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet" wspomina, że "Niemcy zrobili z tego wielką burzę", ale był to jeden błąd Polaka na przestrzeni dwóch lat. - Poziom, na który wszedł Marciniak od mundialu w Katarze, był niewyobrażalny. Tamten finał powinien być pokazywany na wszystkich szkoleniach - uważa.
Dodaje, że "świat sędziowski jest chory". Gdy piłkarz zaprzepaści szansę na gola, ma szansę wytłumaczyć się z tego w rozmowie z mediami. Sędzia nie może się bronić. Nie broni go też federacja.
Sędzia przyjeżdża na zgrupowanie przed dużym turniejem i pierwsze, co słyszy to: "Masz zamknąć mordę, żadnego gadania z mediami". Przecież to chore - grzmi van der Ende, który zdradza również, że przed laty usłyszał od prezydenta FIFA Seppa Blattera, że "w futbolu najważniejsza jest polityka".
Były sędzia chwali Marciniaka
Marciniak to prawdziwy Rzymianin - mówi Mario van der Ende w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet". - Jak widzę Marciniaka, to przychodzi mi do głowy Imperium Rzymskie i wychodzący na środek Koloseum gladiator. Gladiatorzy walczyli o życie, ale ci najlepsi wkraczali na arenę wyprostowani, pewni siebie, z naprężonymi mięśniami i uśmiechem. Taki musi być człowiek, który sędziuje najważniejsze mecze świata. Taki jest Marciniak. Jego można wysłać na wojnę - przekonuje.
Były sędzia mówi że, Marciniak nie popełnił żadnego błędu w dwóch prowadzonych spotkaniach na Euro. Przekonuje, że zbudował pewność siebie, formę fizyczną i posiada ogromne doświadczenie.
Marciniak jest ceniony przez najlepszych piłkarzy. Wiedzą, że pozwoli im decydować o losach spotkania, że nie wepchnie się na pierwszy plan. Szanują jego pewność siebie. W szatni przed meczem nikt na pewno nie mówi: wskoczmy na Marciniaka, próbujmy go ustawić. Wiedzą, że się nie da - mówi Mario van der Ende.
Mario van der Ende przekonuje, że na Euro zaproszono 19 zespołów sędziowskich, ale połowy w ogóle nie powinno być na turnieju. - Hiszpan Manzano, Rumun Kovacs, kilku innych. Nie dorośli do poziomu tego turnieju. Tylko trzeba było spełnić jakieś tam obietnice. Sędziowie z Rumunii, Szwecji, Słowacji nie pracują na co dzień z VAR-em. Nie mają go w lidze. Nie umieją. Uczą się w najważniejszym turnieju na kontynencie - mówi Holender.
Sędziowskie struktury nadal działają jak 60 lat temu. Albo się z tego wyrwiemy, zmienimy mentalność, zaczniemy tłumaczyć swoje decyzje, albo dalej będziemy jak jakaś dziwna sekta, w której trzeba trzymać mordę na kłódkę - kończy.