Aż trudno uwierzyć w to, jak miniony sezon był ciężki dla polskich skoczków. Dość powiedzieć, że w czołowej dziesiątce klasyfikacji generalnej Pucharu Świata nie było żadnego z podopiecznych Thomasa Thurnbichlera.
Najwyżej sklasyfikowany został Aleksander Zniszczoł, dla którego był to z kolei najlepszy sezon w karierze. To właśnie on zebrał pochwały od prezesa Polskiego Związku Narciarskiego Adama Małysza.
Przeczytaj także: Oświadczył się tuż przed walką życia. O narzeczonej aż huczy
Zakończony sezon sprawił, że nasi skoczkowie mogli udać się na wakacje. Na to jednak nie zdecydował się Maciej Kot, który w "generalce" zajął odległe 55. miejsce. Ten bowiem postanowił... zmienić dyscyplinę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od dawna wiadomo, że rajdy terenowe są pasją wspomnianego skoczka. Z tego powodu po zakończeniu zmagań w skokach narciarskich postanowił wsiąść za kółko samochodu.
Brązowy medalista olimpijski wziął udział w rajdowym Memoriale Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza. W zmaganiach, które odbyły się w Wieliczce i okolicach Kot jechał tzw. "zerówką". Takie auto przemierza całą trasę, lecz nie jest liczone w klasyfikacji generalnej.
"Tradycją już jest nasz start w Memoriale Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza w Wieliczce. W tym roku pierwszy raz w topowym samochodzie, Skodzie Fabii Rally 2. Wrażenia niezapomniane, a do tego piękna pogoda i tłumy kibiców! Dziękuję" - brzmi wpis skoczka na jego oficjalnym koncie na Instagramie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.