Freak fight to niezwykle szybko rozwijająca się dziedzina w MMA. Organizacje walk, którym często bliżej do podwórkowych solówek niż prawdziwych sportów walki, cieszą się ogromną popularnością kibiców. Pionierem w tym temacie był FAME MMA, który bije prawdziwe rekordy popularności. Mówi się, że poprzednią galę FAME 14 oglądało kilka milionów ludzi.
Czytaj także: Pokazał, jak pokona Najmana. Nazywa go "grubasem"
We freak fightach najczęściej biorą udział różnego formatu celebryci. Największe zainteresowanie budzą influencerzy czy youtuberzy, którzy mają ogromną rzeszę fanów za sobą, co przekłada się na zysk dla federacji (sprzedane PPV) jak i samego zawodnika (pieniądze z reflinku).
Profesjonalnych sportowców boli fakt, że amatorzy, którzy potrenują 2-3 miesiące przed walkę, zarobią duże większe pieniądze od tych osób, które spędzili na sali treningowej pół życia. Dla przykładu, najpopularniejsi influencerzy w MMA mogą liczyć nawet na milion złotych za pojedynek. Sportowcy o takich stawkach mogą jedynie pomarzyć. Paweł Jóźwiak, szef organizacji FEN uważa, że freak fighty zabiły sport.
Na początku myślałem, że długofalowo to przełoży się na wzrost oglądalności młodzieży sportowcami, ale tak się nie stało. Zobaczcie nawet to, że części zawodników nie opłaca się już nawet wychodzić do walk takich sportowych, bo oni więcej mogą zarobić przygotowując freaków do walk. Niestety, taka bardzo nieciekawa sytuacja i odczuwam spadek zainteresowania przy galach sportowych - powiedział Jóźwiak.
Czytaj także: Popis Polaka w UFC. Brutalnie zdemolował Amerykanina
W sporcie wieje nudą
Dla przeciętnego kibica, oprócz samej rywalizacji sportowej, liczy się także to, co dzieje się wokół walki. Podczas gdy prawdziwi sportowcy koncentrują się na samym treningu, to celebryci potrafią wykreować nawet sztuczne konflikty, które jeszcze bardziej podbijają zainteresowanie walką.
W jeden dzień byłem na konferencji FEN-u i PRIME-u, to wychodząc z konferencji FEN-u i wchodząc na konferencję PRIME-u czułem się jakbym wychodził z jakieś stypy i wchodził do Hollywood. Taka dysproporcja - dodał.