Szymon Kołecki po pełnej sukcesów sztangisty (zdobył m.in. złoty medal igrzysk olimpijskich w 2008 roku), spróbował swoich sił w sztukach walki. W oktagonie zadebiutował w marcu 2017 roku, a jego bilans to 10 zwycięstw i jedna porażka.
Dobre występy utytułowanego sportowca sprawiły, że dostał też szansę walki w KSW. W swoim pierwszym pojedynku dla tej federacji sprawił dużą niespodziankę i 23 marca 2019 roku pokonał Mariusza Pudzianowskiego.
Później stoczył jeszcze trzy wygrane pojedynki, a ostatni raz w oktagonie pojawił się w lipcu 2021 roku, rozbijając Akopa Szostaka. Po efektownej wygranej odrzucił ofertę walki z Tomaszem Narkunem o pas wagi półciężkiej. W ostatnich latach zmagał się z dużymi problemami zdrowotnymi, które uniemożliwiły mu kolejne występy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kołecki niedawno wznowił jednak treningi sportów w walki, o czym poinformował w rozmowie z portalem InTheCage. Były sztangista przekazał, że odbył już pierwszą jednostkę treningową w boksie. Docelowo chciałby zintensyfikować swoje przygotowania i w czerwcu ponownie dołączyć do prowadzonej przez Mirosława Oknińskiego Akademii Sportów Walki Wilamów. Kołecki odniósł się również do swoich szans na powrót do zawodowego MMA.
Wiem, że gdybym odpowiednio nie przygotował się do powrotu, to nie miałbym szans. A czy wrócę do zawodowego sportu, to jest inne zagadnienie. Robię to, bo to lubię, a czy się to uda? Dużych pieniędzy bym na to nie postawił. Robię wszystko, aby wrócić na jak najwyższy poziom sportowy. To jest moje zadanie, marzenie. Jeśli nie będę w stanie, albo złapię po drodze kolejną kontuzję, to chyba już nie będę trenował zawodowo - przekazał.
W trakcie rozmowy poruszono też wątek jego ewentualnego rewanżu z Pudzianowskim. Dziennikarz InTheCage zasugerował, że taki pojedynek mógłby odbyć się na zasadach bokserskich. O ile Kołecki dość entuzjastycznie zareagował na pomysł walki z "Pudzianem", jednoznacznie stwierdził, że wolałby pozostać przy MMA. Podkreślił również, że interesują go przede wszystkim sportowe federacje.
Nie wykluczam tego, ale ani ja, ani Mariusz nie potrafimy boksować. Trudno byłoby to nazwać dobrą walką bokserską, na którą kibice ostrzyliby sobie zęby. Trochę moglibyśmy wyglądać jak dwóch cepujących się pod budką z piwem amatorów. Najlepiej zostać przy MMA, ale człowiek biedny jak dostanie dobrą propozycję, to może by ku temu się skłonił - podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.