Sytuacja pomiędzy Michałem Baronem z Fame a Pawłem Jóźwiakiem z FEN była napięta. Już przed walką dochodziło do utarczek z ich udziałem, co tylko podkręcało emocje. W końcu spotkali się w tzw. klatce rzymskiej (3x3 metry) podczas gali Fame MMA 17.
Po dwóch rundach sędzia podjął zaskakującą decyzję. Przerwał walkę i przyznał zwycięstwo "Boxdelowi", choć Jóźwiak twierdzi, że był gotowy do dalszej rywalizacji. Całą sytuację skomentował w mocnych słowach.
Czytaj także: Kontrowersyjny pięściarz skomentował walkę wieczoru na Fame MMA 17. Dostało się "Ferrariemu"
Skoro podchodzi do mnie sędzia i pyta się, czy chcę walczyć, ja mówię, że chcę, a on potem odwraca się do "Boxdela", gdy ja stoję ze szczęką w ręku i czekam na początek walki, i przerywa walkę, bo ja podobno nie chcę walczyć. O co tu chodzi? Taki sędzia by u mnie nigdy nie sędziował i mówię to teraz publicznie: Piotr Jarosz nigdy nie posędziuje na FEN, bo zostałem tu oszukany - powiedział Jóźwiak w rozmowie z "MMA - bądź na bieżąco".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kontrowersje na Fame MMA. Obrażanie i groźby
Na tym nie koniec kontrowersji związanych z walką. Nieprzyjemna sytuacja dotknęła także "Boxdela". Jak sam przyznał, tuż przed rozpoczęciem pojedynku mu grożono.
Czytaj także: Niespotykana sytuacja w skokach. Wystarczyła jedna próba
Takie słowa to jest gruba przesada wykraczająca poza robienie presji psychicznej przed walką. To nie jest trashtalk. Paweł deklarował w wywiadach, że będę dobrze traktowany i nie będzie się mścić, a nagle ktoś mówi "zobaczymy na FEN" i grozi mi, że zrobi mi fizyczną krzywdę w hotelu - powiedział "Boxdel" w rozmowie z "Super Expressem".
W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z całej sytuacji. Widać, jak mężczyzna stojący blisko Barona krzyczy do niego - nie tylko go obraża, ale i grozi.