Polak dał prawdziwy popis w meczu z VfB Stuttgart. Robert Lewandowski w sobotnie popołudnie strzelanie zaczął już w 17. minucie. Do przerwy napastnik Bayernu dołożył jeszcze dwie bramki, kompletując tym samym hat-tricka. Były to dla niego trafienia numer 33, 34 i 35 w trwającym sezonie Bundesligi.
Okazuje się, że tuż po meczu Lewandowski wraz z rodziną wsiadł w prywatny samolot i przyleciał do Polski, bo już w poniedziałek zaczyna się zgrupowanie reprezentacji. Jego żona Anna dodała zdjęcie na płycie lotniska. Na rękach trzyma córkę Laurę, a za rączkę prowadzi Klarę.
Nie uciekał od zdjęć
"Super Express" zrelacjonował przylot kapitana kadry do Warszawy. Lewandowscy w Polsce byli około 20.
Lewandowski po meczu nie chciał długo czekać i od razu postanowił przylecieć do Polski. Nie zdążył nawet przebrać się w prywatne ubrania. Był ubrany w dres Bayernu - donoszą dziennikarze "SE".
Lewandowski po wylądowaniu trzymał córkę Klarę za rękę, z kolei Anna niosła na rękach Laurę. Rodzinie towarzyszył ochroniarz, który prowadził ich z terminala do podstawionego busika. Tam czekali jednak na nich kibice!
Jak zareagował Lewandowski? Zaskoczył, bo nie uciekał od wspólnych zdjęć i podpisywania autografów. W niedzielę odpoczywa w gronie rodzinnym, a w poniedziałek zaczyna zgrupowanie kadry.
Czasu na świętowanie czy relaks w kalendarzu jednak nie ma. "Lewy" nie przepuści dnia, by nie zrobić kolejnego kroku w wybranym kierunku, żeby stać się lepszym. Dlatego niedzielę rozpoczął od... treningu.
Polak dzięki trzem trafieniom w meczu z VfB Stuttgart (4:0) zrobił kolejny krok w kierunku rekordu Gerda Muellera i magicznej granicy 40 goli w sezonie w Bundeslidze.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.