Wypadek Daniela-Andre Tandego wstrząsnął światem skoków narciarskich. Do zdarzenia doszło 25 marca na skoczni mamuciej w słoweńskiej Planicy. Reprezentant Norwegii po wyjściu z progu stracił panowanie nad lotem i z impetem uderzył o zeskok. Skoczek stracił przytomność i został niezwłocznie przetransportowany helikopterem do szpitala, gdzie wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej.
28 marca wieczorem rozpoczął się proces wybudzania skoczka ze śpiączki. Już następnego dnia rano dyrektor norweskich skoków poinformował, że Daniel Andre Tande został wybudzony i odłączony od respiratora. Ponadto dodał, że Norweg rozmawiał już ze swoją mamą i dziewczyną. Clas Brede Brathen podziękował również słoweńskim lekarzom za opiekę, którą otoczyli jego podopiecznego.
Daniel został wybudzony w nocy i rozmawiał już ze swoją dziewczyną i mamą - napisał na twitterze dyrektor norweskich skoków narciarskich.
Daniel Andre Tande poniósł w wypadku poważne obrażenia. Skoczek doznał wstrząśnienia mózgu, złamania obojczyka oraz przebicia płuca. Lekarze od początku podkreślali jednak, że jego życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo. Utytułowany skoczek ma na swoim koncie między innymi indywidualne mistrzostwo świata w lotach narciarski, czy mistrzostwo olimpijskie w drużynie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.