Konflikt między Denisem Załęckim a Danielem Omielańczukiem ciągnie się już od wielu miesięcy. Początkowo przybrał on formę potyczki słownej prowadzonej w mediach społecznościowych i na wywiadach, w końcu jednak znajdzie swoje zakończenie w klatce.
Starcie Omielańczuka i Załęckiego zostało ogłoszone podczas jednej z konferencji promujących pierwszą edycję Clout MMA. Między zawodnikami nadal utrzymywała się zła krew, a "Bad Boy" podczas spotkania face to face zaatakował pięściami Omielańczuka, który w odwecie wyprowadził cios i kopnięcie.
Pokazał, że jest słaby psychicznie i nie przepala ciśnienia. A kto atakuje pierwszy? Człowiek, który się boi. Tylko mnie w tym utwierdził - tak Omielańczuk ocenił zachowanie "Bad Boya" w rozmowie z "Super Expressem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Starcie, do którego dojdzie w trakcie sobotniej gali Clout MMA 2, będzie miało wyjątkowe zasady. Rozpocznie się ono w boksie na małe rękawice, natomiast w przypadku dwóch fauli popełnionych przez Załęckiego (np. kopnięć), walka automatycznie zostanie przeniesiona do formuły MMA. Taki scenariusz na pewno sprzyjałby Omielańczukowi, który stoczył 42 zawodowe pojedynki w tej płaszczyźnie, walcząc m.in. dla UFC.
Wyjątkowa formuła walki została poruszona w trakcie wywiadu, którego Omielańczuk udzielił "Super Expresowi". Zdaniem 41-letniego zawodnika prawdopodobieństwo popełnienie faulu przez Załęckiego jest bardzo wysokie i spodziewa się on, że walka będzie kontynuowana w MMA.
Twierdzę, że tak będzie. Denis za każdym razem, kiedy dochodzi do awantury, zaczyna kopać. Mówi, że odruchowo – to tutaj te odruchy nie zadziałają? - mówił Omielańczuk.
Jego przypuszczenia mogą być uzasadnione. Przypomnijmy, że na gali High League 6 doszło do walki Załęckiego z Pawłem "Księżniczką" Tyburskim. Chociaż starcie obywało się w formule bokserskiej, "Bad Boy" kilkukrotnie próbował kopnąć swojego rywala, w efekcie czego został zdyskwalifikowany, a dodatkowo pogłębił się jego uraz kolana, z którym rzekomo wychodził do walki.
W rozmowie z "Super Expressem" Omielańczuk podkreślał, że nie chce eskalacji konfliktu i stara się nie przekraczać pewnych granic. Doświadczony zawodnik poinformował też, że próbuje dawać dobry przykład swoim córkom, które śledzą jego poczynania.
Nie chcę tu wykrzykiwać, nie chcę szerzyć patologii. Mam dwie córki i staram się je uczyć normalności. Chcę, żeby się dobrze zachowywały. Wyobraźmy sobie, że bym odpiep***ł, a one kiedyś by to obejrzały. Powiedziałyby: "No co ty, ojciec. Nam tu wmawiasz, a sam w wieku 41 lat odwalałeś takie szopki" - mówił Omielańczuk "Super Expressowi".