W poprzednim sezonie Iga Świątek po raz pierwszy w karierze dotarła do ćwierćfinału wielkoszlemowego Wimbledonu. W tym roku nie zdecydowała się zrezygnować z udziału w tej imprezie, mimo że już pod koniec lipca powalczy o medale na igrzyskach olimpijskich, gdzie do rywalizacji dojdzie na kortach ziemnych.
W tym roku na nawierzchni trawiastej nasza tenisistka wygrała tylko i wyłącznie dwa spotkania. Po tym, jak ograła Amerykankę Sofię Kenin i Chorwatkę Petrę Martić została zatrzymana przez Kazaszkę Julię Putincewę.
Mimo że w premierowej odsłonie Polka zwyciężyła 6:3, to zdecydowanie gorzej spisała się w kolejnych setach. Kazaszka w drugiej partii triumfowała 6:1, a w decydującej 6:2 i sensacyjnie wyeliminowała liderkę światowego rankingu WTA w trzeciej rundzie zmagań.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na pomeczowej konferencji prasowej pojawił się między innymi Artur Gac. Dziennikarz Interii postanowił zapytać Putincewę o jej relacje z naszą tenisistką.
- Nie, nie znam jej. Ona zawsze, przynajmniej z tego co widzę, lubi znajdować się w strefie ze swoim zespołem. Nie rozmawia z nikim za dużo. Więc chcę powiedzieć, że ja nie wejdę w tę bańkę - brzmiała odpowiedź ze strony 35. rakiety świata.
Dla Putincewej pokonanie Świątek znaczyło wiele. Do tej pory przegrała z nią komplet spotkań, a teraz w końcu zdołała znaleźć sposób na najlepszą obecnie tenisistkę na świecie.