Zawodniczka ze Stanów Zjednoczonych była debiutantką na gali Bare Knuckle Fighting Championship. Pierwszy występ wypadł bardzo dobrze, ponieważ zakończyła ona walkę w Bangkoku efektownym nokautem. Zwycięstwo zeszło jednak na drugi plan po tym, co Tai Emery zrobiła tuż po walce z Rung-Arun Khunchai z Tajlandii.
Wojowniczka wskoczyła na liny i zaprezentowała się publiczności topless. Zaskoczony był między innymi realizator transmisji i ujęcie z boku odsłoniętych piersi trafiło również do nieprzygotowanej publiczności. - Mamy tutaj ciekawe świętowanie - ledwo wydusił z siebie komentator po zobaczeniu reakcji 35-latki.
O Tai Emery zrobiło się głośno i trudno się temu dziwić. W przeszłości próbowała ona swoich sił w mieszanych sztukach walki, ale nie przebiła się do zawodowego oktagonu. Amerykanka wkroczyła teraz do świata walk na gołe pięści z dużym przytupem. Jej zdjęcia topless obiegły media tradycyjne i społecznościowe.
Skandalistka zabrała głos
Tai Emery po kilku dniach skomentowała bezpruderyjne zachowanie po walce. Potrzebowała najwyraźniej trochę czasu na dojście do siebie po popisie w Bangkoku.
Zawsze mówiłam, że jeżeli człowiek jest sobą, to nic złego nie może się stać. Jestem pewna, że wiele osób w Tajlandii myślało, że zostanę skrytykowana, ponieważ tam pokazywanie piersi przez kobiety jest zabronione - cytuje Tai Emery portal mma.pl.
Ale jak to? Ja nie mogę pokazać piersi, a faceci ze sztucznymi, dorobionymi piersiami mogą je pokazywać? U nich to nie jest zabronione. W kraju, w którym jest buddyzm, mogły pojawić się głosy sprzeciwu, ale okazało się, że większość to słowa wsparcia - dodała zawodniczka sportów walki.
Czytaj także: Miłosne igraszki na trybunach? Policja bada sprawę