Do tej pory reprezentacja Meksyku nie błyszczała podczas mundialu w Katarze. Najpierw ta drużyna zremisowała bezbramkowo z Polakami, a później przegrała 0:2 z Argentyną. Obecnie w kontekście drużyny Meksyku mówi się nie tylko o wynikach sportowych.
Ogromne kontrowersje wywołała decyzja reprezentanta Meksyku Andresa Guardado i jego żony Sandry De La Vegi. Internautom podpadli tym, że postanowili zabrać na mistrzostwa świata w Katarze swoją pokojówkę. Punktem zapalnym okazały się zdjęcia rodziny Guardado, na których pojawiła się również Luciana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niektórzy użytkownicy mediów społecznościowych twierdzą, że Sandra De La Vega jest zbyt "frywolna". Wytykają jej również to, że bez pomocy domowej nie byłaby w stanie poradzić sobie podczas wyjazdu na mistrzostwa świata w Katarze.
Żona meksykańskiego piłkarza ewidentnie nic nie robi sobie z lawiny krytyki. Wręcz drwi z hejterów. - Jesteśmy bardzo smutni, prawda? Cóż, przynajmniej "Ushi" (tak zaczęto określać Lucianę - dop. red.) już stała się sławna - mówiła przekornie żona meksykańskiego pomocnika podczas krótkiego nagrania z jazdy autobusem.
Tak, już jestem sławna - odparła wówczas Luciana.
Tak zareagowała na lawinę krytyki
Sandra opublikowała też serię zdjęć i filmów, które pokazują, jak Luciana i jej dzieci świetnie się bawią. Co istotne, pojawili się tacy internauci, którzy dodają otuchy małżonce meksykańskiego piłkarza.
Nie martwcie się o nas. Czuję się dobrze i "Ushi" również. Naprawdę wiemy, co powinniśmy robić, a czego nie. Jesteśmy w tym zakresie naprawdę spokojni - zaznaczyła De La Vega w mediach społecznościowych.