Freak fighty, czyli pojedynki z udziałem celebrytów, influencerów czy osób niezwiązanych profesjonalnie ze sportem, od samego początku budziły mieszane emocje i nie cieszą się najlepszą renomą. Powodem jest przede wszystkim fakt, że stawiają one na widowiskowość i kontrowersje, często kosztem sportowych standardów czy etyki.
Wiele osób krytykuje freak fighty za obniżanie poziomu profesjonalnych gal sportów walki, a także za to, że często bardziej przypominają reality show niż prawdziwe rywalizacje sportowe.
Dodatkowo, promowanie konfliktów i wyzwań personalnych wokół tych walk sprawia, że są postrzegane jako widowiska nastawione głównie na zysk i rozgłos, a nie sportowe osiągnięcia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Freak fighty trafiły nawet na PGE Narodowy w Warszawie, gdzie 31 sierpnia odbyła się gala Fame MMA 22. Niedawno, podczas piątkowej konferencji prasowej głos w tej sprawie zabrał Sławomir Nitras, który stanowczo sprzeciwia się takim wydarzeniom.
Znany influencer chce końca freak-figthów
Co ciekawe, przeciwny takim wydarzeniom jest Sergiusz Górski, czyli popularny Nitro, który w przeszłości dwukrotnie walczył dla organizacji FAME MMA.
Nie mogę się doczekać, aż to zamkną. Przede wszystkim dlatego, że ja chcę zobaczyć te wszystkie ważne osoby, które były takie ważne, bo tam komuś liścia sprzedały. Chcę zobaczyć, jak poradzą sobie w życiu, bo to, że sobie nie poradzą, że nie są tacy ważni, jak im się wydaje, to jest osobna para kaloszy- powiedział Nitro, cytowany przez mma.pl.
Organizacja FAME działa na rynku około sześciu lat. Górski podkreśla, że od roku dzieje się tam duża patologia.
Od roku, może półtora jest to skończona patologia. Pokażcie mi jedną konferencję w ostatnim czasie, gdzie nie obrzucali się ku***mi, nie bili się, nie robili sobie ran otwartych i nie rzucali w siebie krzesłami, czy atakowali mikrofonami - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.