Z pewnością nie takiej opinii o ostatniej gali spodziewali się organizatorzy High League 3. O wydarzeniu zrobiło się głośno po tym, jak na trybuny wkroczyli kibole Lechii Gdańsk i Elany Toruń. Przez awantury nie dopuścili oni do doprowadzenia walki pomiędzy Denisem Załęckim a Mateuszem "Don Diego" Kubiszynem.
Zobacz także: Iga Świątek zaskoczyła swoich ubiorem
High League 3. Kuriozalne sytuacje - jedna za drugą
Jak się okazało, w odwołaniu jednej z najciekawszych walk na karcie sobotniej gali udział miała policja (więcej TUTAJ). To jednak nie wszystko. W oktagonie nie brakowało starć, w których zawodnicy, zamiast walczyć, uparcie uderzali w powietrze.
W walce raperów do gry musiał wkroczyć sędzia. "Kolar" i "Alan Człowieku" byli specjalnie zachęcani do tego, aby w końcu zadać jakieś ciosy. W walce Ewy Brodnickiej z Kamilą Wybrańczyk cała Ergo Arena gwizdała na obie "bohaterki", które były niezwykle pasywne.
Piruety "Hardkorowego Koksa"
Największym absurdem jednak była walka Roberta Burneiki z Robertem Orzechowskim. Popularny "Hardkorowy Koksu" z impetem zaczął walkę i popisywał się obrotowymi kopnięciami. Te nie miały prawa dojść do głowy rywala, ponieważ był za daleko.
Zobacz także: Tak wielka rywalka Świątek określiła jej grę
Tego widowiska nie mógł znieść Andrzej Wasilewski. Właściciel największej polskiej grupy boksu zawodowego KnockOut Promotion na Twitterze jasno dał do zrozumienia, co sądzi o tego typu wydarzeniach.
Trzeba naprawdę być wariatem, żeby to coś próbować nazywać sportem - skomentował popisy Roberta Burneiki Andrzej Wasilewski.
Co ważne, Robert Burneika słono zapłacił za efektowne próby. "Hardkorowy Koksu" kilkukrotnie próbował wysokich kopnięć, w czego efekcie nabawił się kontuzji, która zmusiła go do zrezygnowania z dalszej walki w pierwszej rundzie.
Zobacz także: Polak wspomina imprezę ze słynnym Włochem
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.