Do sytuacji doszło w połowie października w Sankt Petersburgu. Tenisiści przed każdym turniejem poddawali się testom na COVID-19. Organizatorzy informowali, jeśli ktoś był zakażony. Teoretycznie nie podawali do informacji nazwiska, ale było to jasne, kiedy zawodnik się wycofywał z drabinki.
W Rosji pozytywny wynik otrzymał Sam Querrey. Zgodnie z zasadami miał przejść z żoną i 8-miesięcznym dzieckiem, które z nim podróżowały, 14-dniową kwarantannę. Amerykanin opuścił jednak Sankt Petersburg prywatnym odrzutowcem. Nie wiadomo, gdzie konkretnie się udał, spekulowano, że pozostał w Europie w jednym z krajów nadbałtyckich.
ATP jego zachowanie nazwało "poważnym naruszeniem protokołu". Groziła mu grzywna w wysokości nawet 100 000 dolarów, a także zawieszenie do trzech lat.
Ostatecznie musi zapłacić tylko 20 tysięcy dolarów kary. Co więcej, kara zostanie zniesiona, jeśli przez kolejne pół roku będzie przestrzegał zasad protokołu sanitarnego. ATP wzięło pod uwagę fakt, że Querrey do tej pory nie łamał zasad, występując w tenisowym cyklu.