- Nie ta godzina i nie ten czas, byś opuścił nas. Żegnaj Kochany Synu - napisał w mediach społecznościowych Waldemar Szpiega. Wiadomo, że Kamil miał 35 lat.
Zmarł w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku autokaru w Holandii, do którego doszło w niedzielę, 19 stycznia o godzinie 7.30. Syn Szpiegi był reanimowany i w bardzo w ciężkim stanie trafił do szpitala. W poniedziałek w godzinach popołudniowych przyszła informacja o jego śmierci.
Zbiegło się to z pierwszym treningiem Waldemara Szpiegi z zespołem. Został przedstawiony przez prezesa Marka Brudka jako nowy szkoleniowiec zespołu przygotowującego się do rundy wiosennej w RS Active 4. Lidze Świętokrzyskiej - czytamy w echodnia.eu.
Cały czas mieliśmy nadzieję, że Kamila uda się uratować... Niestety, po treningu dotarła do mnie tragiczna wiadomość... Świat mi się zawalił, to niewyobrażalny ból i smutek. Brak słów, żeby opisać to, co teraz czuję - powiedział portalowi trener łamiącym się głosem.
Przypomnijmy, że Waldemar Szpiega to były piłkarz z przełomu lat 80 i 90. Grał jako obrońca w takich zespołach jak: Korona Kielce i Błękitni Kielce, Nida Pińczów, Piast Stopnica i Neptun Końskie.