Białoruska milicja przekracza kolejne granice. Tym razem funkcjonariusze pobili protestującego, który schronił się w sklepie spożywczym. Nie zważali na obecność innych klientów.
Z okazji Święta Niepodległości Aleksander Łukaszenka zwrócił się do Andrzeja Dudy i zaprosił go do "konstruktywnego dialogu". Wcześniej zarzucał mu, że sfałszował wyniki wyborów prezydenckich w Polsce.
Na Białorusi trwają protesty przeciwko prezydentowi Aleksandrowi Łukaszence. W niedzielę na ulice Mińska wyszli protestujący domagający się ustąpienia prezydenta. Milicja oddała w powietrze strzały ostrzegawcze.
Aleksander Łukaszenka postanowił zabrać głos w sprawie protestów, które od kilku dni odbywają się w Polsce. Zarzucił Andrzejowi Dudzie, że wygrał wybory prezydenckie, ponieważ sfałszował ich wyniki.
Aleksander Łukaszenka nie ustąpił ze stanowiska prezydenta Białorusi. Takie ultimatum dostał od protestujących. W związku z jego niewypełnieniem w kraju rozpoczęły się akcje strajkowe, które mogą sparaliżować wiele gałęzi życia.
Protesty na Białorusi trwają od sierpnia. Co tydzień w niedzielę tysiące ludzi wychodzi na ulice kraju, by protestować przeciwko rządom Aleksandra Łukaszenki. Zapowiada się protest generalny.
Protesty na Białorusi trwają już od dwóch miesięcy. Władza jest tak samo nieugięta, jak obywatele. W niedzielę na ulice wyszło tysiące mieszkańców. Aresztowania i przemoc ze strony milicji wróciły.
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka nadal toczy bezkompromisową walkę ze swoimi przeciwnikami politycznymi. Teraz Białoruś wystawiła list gończy za Swietłaną Ciechanouską, która według wielu jest prawdziwym zwycięzcą sfałszowanych wyborów.
W Mińsku odbyła się ceremonia inauguracji prezydentury Aleksandra Łukaszenki. W związku z panującymi napięciami miała charakter tajny i nie była wcześniej zapowiadana.
Działania służb porządkowych na Białorusi przerażają. W sieci pojawiło się zatrważające nagranie z niedzieli. Widać na nim, jak milicja pacyfikuje uczestników marszu przeciwko Łukaszence.
Dziesiątki tysięcy Białorusinów wzywających autorytarnego prezydenta Aleksandra Łukaszenko do rezygnacji przemaszerowało po raz kolejny przez stolicę Białorusi. Protesty w kraju trwają nieprzerwanie od siedmiu tygodni.
Stosunek Władimira Putina do Aleksandra Łukaszenki można rozpoznać po jednym zdjęciu. Politycy świadomi są tego, ile zdradzić może mowa ciała. Znają też odpowiednie triki, by przekazać pozą to, czego nie chcą przekazać słowami.
Białoruska kawiarnia zasłynęła tuż po niedzielnym marszu. Protestujący schronili się w niej, aby uciec przed OMON-em. Funkcjonariusze wdarli się jednak do środka, rozbili szyby i aresztowali manifestantów. Teraz codziennie przed lokalem stoją tłumy.
W niedzielę ulicami Mińska przeszedł "Marsz Jedności". Uczestniczyli w nim obywatele Białorusi, którzy przyjechali do stolicy z całego kraju, aby pokazać swój sprzeciw wobec rządów Łukaszenki. W poniedziałek białoruskie władze poinformowały, że zatrzymano 633 osoby.
W Białorusi trwają protesty. Manifestanci zebrali się w niedzielę podczas planowanego od dawna marszu, aby twardo okazać dezaprobatę wobec prezydentury Aleksandra Łukaszenki. Podczas zamieszek nagrano wymowną scenę.
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka powiedział, że nie będzie strzelał do Białorusinów. Polityk uważa, że jest niesłusznie krytykowany za noszenie broni.
To już drugi tydzień protestów na Białorusi. Prezydent kraju podkreśla, że użyte zostaną najcięższe siły. Do akcji wkracza już armia. Łukaszenka za nic ma sobie prośby Rady Europejskiej.
Białoruski dziennikarz, którego śledzą miliony obywateli, relacjonuje, co się dzieje w jego ojczystym kraju. Zdaniem Ściapana Puciły, znanego szerszej jako NEXTA, Łukaszenka "bardzo się boi" o swoją przyszłość. Jego strach i niepewność wyraźnie widać było w szczególności na "wiecu poparcia" prezydenta, gdzie zwieziono z całego kraju zaledwie garstkę jego wyborców.