Ta historia wydaje się bajką zmyśloną przez propagandę, ale jest niestety prawdziwa. W obwodzie biełgorodzkim do wojska trafił 11-letni chłopiec, który ma służyć ojczyźnie w jednostce obrony terytorialnej "Stal". Mama i tata uznali, że armia kraju zaangażowanego w wojnę to dobre miejsce dla dziecka.
Do sieci trafiły zdjęcia i filmiki, na których widać palącą się literę "Z" w Biełgorodzie w Rosji. Z dostępnych informacji wynika, że konstrukcja nie została poważnemu uszkodzona. Rosyjska policja poszukuje nieznanych sprawców.
Ramzan Kadyrow i jego bojownicy będą chronić rosyjską granicę w obwodzie biełgorodzkim, gdzie rajdy przypuszcza raz po raz Legion Wolność Rosji. Ukraińców i ich sojuszników z Rosji czekają ciężkie walki w rejonie, bo Czeczeni nie dadzą się tak łatwo pokonać, jak regularna armia.
Poniedziałkowy atak Korpusu Ochotniczego Rosji na Biełgorod pokazał, że administracja Władimira Putina i rosyjskie wojsko nie radzi sobie nawet z ochroną własnego terytorium. W sukces, już nie tylko "operacji specjalnej" w Ukrainie, wątpią nawet propagandyści Kremla. Jeszcze niedawno byli przekonani, że ich krajowi nie może zagrozić nikt i nic na świecie.
Obrazki z obwodu biełgorodzkiego w poniedziałek poszły w świat. To, co widzieliśmy, było - jak mówią eksperci - niemal wzorcową, niezwykle skomplikowaną operacją, prowadzoną według reguł NATO. Co się wydarzyło i jak to się wiąże z Krymem - tłumaczą gen. Piotr Pytel i kmdr Wiesław Goździewicz.
Mieszkańcy Biełgorodu, rosyjskiego miasta położonego raptem 40 kilometrów od ukraińskiej granicy, poprosili gubernatora o broń. Ich zdaniem zbliża się zagrożenie ze strony sąsiadów i nadszedł czas, by przygotować się do obrony miasta. Wiara w sukces "operacji specjalnej" wojsk Władimira Putina słabnie.
W rosyjskim obwodzie biełgorodzkim w niedzielę 6 listopada doszło do pożaru. Głos w sprawie zabrał gubernator jednostki administracyjnej Federacji Rosyjskiej. Wiaczesław Gładkow poinformował we wpisie w mediach społecznościowych o rzekomym ostrzale zakładu przemysłowego w Grajworonie. Mowa o miejscu położonym zaledwie 5 km od granicy z Ukrainą. Jak dotąd nie ma informacji o ofiarach.
Wojna w Ukrainie trwa od 24 lutego. Na froncie życie straciły tysiące osób. Miliony musiały opuścić swoje domy. Rosyjska propaganda unika tematu brutalnego ataku na sąsiedni kraj, nazywając wojnę "operacją specjalną". Mimo to, Rosjanie mieszkający przy granicy z Ukrainą coraz częściej słyszą odgłosy wystrzałów i bombardowań. - Ludzie się boją - mówią mieszkańcy Biełgorodu, który położony jest zaledwie 40 km na północ od Ukrainy.
Wiceprzewodniczący rosyjskiego parlamentu Oleg Morozow złożył w Dumie Państwowej projekt nowej rezolucji. Zakłada ona uznanie Stanów Zjednoczonych za państwo terrorystyczne. Zdaniem polityka, USA dostarcza Siłom Zbrojnym Ukrainy informacji wywiadowczych, które służą do atakowania rosyjskich miast.