Mama pięcioletniego Mikołaja była przerażona, gdy chłopiec wrócił z przedszkola z poparzonym policzkiem. Lekarze nie wykluczają przeszczepu skóry. Jak się okazało, w twarz wystrzelił mu płyn do dezynfekcji ze szkolnego dystrybutora. Sprawa została zgłoszona na policję.
Rodzice uczniów jednej ze szkół w Teesside w północnej Anglii są oburzeni częstotliwością, z jaką podopieczni dezynfekują dłonie. Mimo że zdają sobie sprawę z zagrożeń wynikających z pandemii COVID-19, skarżą się, że dzieci mają zaczerwienioną skórę.
Japończycy znaleźli sposób na walkę z koronawirusem. W ekskluzywnej dzielnicy Tokio pojawiły się automaty służące do dezynfekcji rąk. Nie było by w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że w czasie gdy użytkownik myje ręce, urządzenie dezynfekuje także jego smartfon.
Jak się okazuje, żel do dezynfekcji, używany m.in. do tego, by zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa, nie zawsze jest bezpieczny. Przekonała się o tym mieszkanka Teksasu, która właśnie po kontakcie z żelem do dezynfekcji trafiła do szpitala.
W czasie pandemii koronawirusa wzrósł popyt na środki do dezynfekcji rąk. Eksperci ostrzegają jednak, że jest jedno miejsce, w którym nie powinno się ich przechowywać.