Czy Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt przywłaszczył psa? Właściciele owczarka podhalańskiego uważają, że pracownicy DIOZ "bezprawnie przetrzymywali ich zwierzę" i nie chcieli go oddać. Organizacja broni się, przedstawiając własną wersję wydarzeń. - Pomogliśmy wychłodzonemu, trzęsącemu się zwierzęciu - mówią nam pracownicy DIOZ.
Pod opiekę wolontariuszy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt trafiły dwa mopsy z pseudohodowli. Organizacja postanowiła zaapelować w tej sprawie. "Kogo nie stać na 'luksusowego' psa z dobrymi papierami, kupuje 'stwora' za kilka stówek" - przyznał DIOZ.
Makabryczne obrazki ujawnił szef Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. W niesprecyzowanym gospodarstwie rolnym inspektorzy DIOZ znaleźli głowy cieląt, nielegalne gatunki zwierząt oraz psy, które nawet nie miały budy. Co na to Inspekcja Weterynaryjna? No właśnie, to kolejny problem.
Do bulwersującej sytuacji doszło w Jeleniej Górze. Przy jednym z marketów znaleziono rannego łabędzia. Pracownicy dzwonili do kilku instytucji i zostali odesłani z kwitkiem. Pomógł dopiero wolontariusz.
W Siędlęcinie nieznani sprawcy w bestialski sposób zrzucili z wiaduktu kolejowego psa. Zwierzę zmarło na skutek poważnych obrażeń. Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt wyznaczył nagrodę za wskazanie kata.
Pielęgniarka ze szpitala w Bukowcu zgotowała swojemu psu Frankowi prawdziwe piekło. Skrajnie wychudzone i zabiedzone zwierzę mieszkające w opłakanych warunkach znaleźli inspektorzy DIOZ.