Nagranie ukazujące konia upadającego na ziemię oraz reakcję furmana na trasie do Morskiego Oka wywołało ogromne oburzenie w sieci. Przedstawiciele Tatrzańskiego Parku Narodowego skomentowali sprawę i co dziwne, nie widzą żadnego problemu.
W sezonie letnim nad brzeg Morskiego Oka można dostać się na dwa sposoby – pieszo lub konną bryczką, powożoną przez górali. Ta druga opcja wzbudza ogromne kontrowersje – głównie ze względu na wysiłek koni. Końca sporu między fiakierami, a ekologami nie widać.
Dorożki to stały element krakowskiego krajobrazu. W najbliższym czasie jednak przejażdżki urokliwymi uliczkami stolicy Małopolski nie będą możliwe. Tak zdecydował krakowski magistrat, mając na względzie dobrostan koni.
Strażnicy miejscy w Krakowie podjęli w poniedziałek bardzo nietypową interwencję. Ulicą pędziła dorożka... bez woźnicy. Mundurowi ruszyli w brawurowy pościg za uciekającymi końmi.
Dorożki w Krakowie to dość codzienny widok. Większość zagranicznych turystów korzysta z tej "atrakcji". Wczoraj zwierzę, które ciągnęło bryczkę, wywróciło się na ulicy pod Wawelem.
Polak na wakacjach chce odpocząć. Nie będzie na własnych nogach chodził pod górę. Do Morskiego Oka może przecież wwieść go koń. Władze Tatrzańskiego Parku Narodowego, twierdzą, że podjęły działania, aby polepszyć warunki pracy zwierząt. W tym roku chwalą się nawet, że testują elektryczne wspomaganie wozów. Jednak problem, bez względu na piękne deklaracje, wciąż nie został rozwiązany.