Pozostawienie dziecka w zamkniętym i nagrzanym samochodzie to dramatyczne i niestety częste zjawisko, które zagraża zdrowiu, a nawet życiu najmłodszych. Co roku słyszymy o kolejnych przypadkach, które kończą się interwencją przechodniów lub służb ratunkowych. Tym razem słowaccy policjanci uratowali dwuletniego chłopca z Polski z nagrzanego auta. Sytuacja wydarzyła się w mieście Namiestów, niedaleko granicy z Polską.
"To straszna tragedia na tak wielu poziomach". Ojciec zapomniał odwieźć synka do żłobka. Kiedy przypominał sobie o dziecku, było już za późno. To niestety nie koniec dramatu, który rozegrał się w miejscowości Midlothian w amerykańskim stanie Wirginia.
Na nic zdają się apele, na nic zdają się kolejne prośby służb. Rodzice nadal zostawiają dzieci w rozgrzanych autach. W Poznaniu było o włos od tragedii. Na szczęście udało się uniknąć najgorszego scenariusza.
Cała Polska żyje dramatem, jaki rozegrał się w Szczecinie (woj. zachodniopomorskie). Matka 1,5-rocznego Szymona była przekonana, że oddała chłopca do żłobka, podczas gdy ten konał w rozgrzanym aucie. Wstrząsające zeznania świadków rozpaczy rodziców.
Dramat rozegrał się w Houston w stanie Teksas. Mama nieżyjącego 5-latka była przekonana, że chłopiec został w domu. Weszła do domu, nieświadoma, że chłopiec siedzi w rozgrzanym do śmiertelnie niebezpiecznej temperatury pojeździe. Gdy wezwała pomoc, było za późno.
Do niebezpiecznej sytuacji doszło w miejscowości Sępólno Krajeńskie w województwie kujawsko-pomorskim. Policyjny dyżurny odebrał telefon od roztrzęsionej kobiety. Jak wyjaśniła, zatrzasnęła kluczyki w aucie. W pojeździe wciąż znajdowało się jej dziecko.
Decyzja rodziców z Piekar Śląskich o mało nie skończyła się tragedią. Postanowili, że pójdą na zakupy do marketu, a ten czas dziecko i pies spędzą w rozgrzanym samochodzie na parkingu.