Rosyjski politolog Jurij Felsztynski w rozmowie z "Faktem" rozwiewa wątpliwości co do przyszłości Kremla. Przyznaje, że obecnie nie ma realnej konkurencji dla Putina. Z kolei siły specjalne, jakie działają obecnie na Kremlu, są wpływowe bardziej, niż za czasów ZSRR.
Maksim Jeremin to pułkownik FSB, który walczył m.in. w Syrii. Mimo doświadczenia, rosyjski agent specjalny został "pokonany" przez kawałek mięsa. Mężczyzna zmarł w kuriozalnych, biorąc pod uwagę jego karierę, okolicznościach, jedząc ostatnią kolację w życiu.
Jak informuje ukraińska policja narodowa, służby rozbiły gang podpalaczy, który działał na terenie Polski i krajów bałtyckich. Grupa miała być finansowana przez rosyjskie FSB. Ukraińska policja poinformowała o zdarzeniu w lokalnych mediach, wykorzystując do tego kadry z pożaru hali targowej Marywilska 44 w Warszawie. Czy to Rosjanie stoją za pożarem?
Federalna Służba Bezpieczeństwa Rosji twierdzi, że zapobiegła "ukraińskiemu atakowi terrorystycznemu", którego celem miał być ważny rosyjski okręt, duma Władimira Putina, czyli słynny "Admirał Kuzniecow". Propagandowe media podają, że w związku z tą sprawą zatrzymano agenta ukraińskich służb specjalnych o pseudonimie "Ołeh". Jak miał tego dokonać w pojedynkę?
Ukraiński kontrwywiad zatrzymał kobietę, która werbowała skorumpowanych urzędników w obwodzie sumskim. Jej zadaniem było także lokalizowanie obiektów o znaczeniu wojskowym, które miały stać się celem rosyjskich ataków. Agentką okazała się była pielęgniarka.
54-letni Aleksandr Pierow, oskarżony w sprawie podpalenia wojskowego biura rekrutacyjnego w Petersburgu, zmarł nagle w szpitalu. Jak donosi niezależny portal "Fontanka", mężczyznę przewieziono tam z aresztu śledczego już w stanie śmierci klinicznej. Co się z nim stało? Tego na razie nie wiadomo.
Władimir Putin ma coraz poważniej obawiać się zamachu na swoje życie. Rosyjskie niezależne media donoszą, że prezydent Rosji zastosował się do najnowszych zaleceń tamtejszych służb. Od razu widać, że nosi kamizelkę kuloodporną i stosuje się do zaostrzonych procedur narzuconych przez ochronę.
Rosyjskie służby miały zastrzelić mężczyznę podejrzanego o rzekome przygotowanie ataku terrorystycznego. W czasie zatrzymania miał stawiać opór. Federalna Służba Bezpieczeństwa twierdzi, że mężczyzna miał przybyć do kraju z Litwy, zostać zwerbowany przez ukraiński wywiad, a dodatkowo planować zamach m.in. na Łotwie.
– Cyberprzestrzeń jest przestrzenią, którą należy bronić tak samo jak lądu, powietrza, morza czy kosmosu – powiedział gen. Molenda w wywiadzie dla "Newsweeka". Zaznaczył, że cyberataki wymierzone w nasz kraj często są sponsorowane przez rosyjskie służby.
Służby specjalne Rosji twierdzą, że zidentyfikowały "z imienia i nazwiska" tych, którzy organizowali ataki terrorystyczne w Moskwie. Rosyjski resort sprawiedliwości żąda aresztowania i ekstradycji wszystkich, którzy są w nie zamieszani. Zgodnie z tym, czego można się było spodziewać, w Moskwie za wszystko obwiniają Ukrainę. Taki scenariusz jest im po prostu na rękę.
Białoruski opozycyjny kanał NEXTA przeprowadził dziennikarskie śledztwo, z którego wynika, że w Crocus City Hall znajdowali się funkcjonariusze FSB. Przeanalizowali nagrania i zdjęcia z zamachu. W ustalenia dziennikarzy nie wierzy emerytowana major kontrwywiadu ABW, Anna Grabowska-Siwiec. - Ci mężczyźni, którzy mieli być funkcjonariuszami, też mogli zginąć - zauważa w rozmowie z o2.pl.
Jak informuje opozycyjny kanał NEXTA, w czasie piątkowego zamachu w Crocus City Hall, na sali znajdować mieli się pracownicy FSB. Zaskakująca wiadomość jest efektem dziennikarskiego śledztwa, w czasie którego analizowane są nagrania z momentu zamachu.
Federalna Służba Bezpieczeństwa chciała zatrzymać 30-latka, który miał być powiązany z Rosyjskim Korpusem Ochotniczym. Gdy funkcjonariusze z FSB przyszli po mężczyznę, ten postanowił uciec. Miał ze sobą ładunek wybuchowy. Chwilę później rozegrał się dramat.
Biełgorod jest w ostatnim czasie obiektem ataku ze strony sił wspierających Ukrainę w wojnie z Rosją. Tymczasem Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej (FSB) poinformowała o zatrzymaniu mężczyzny, który miał planować w mieście zamach na żołnierzy.
Ukraińskie służby wywiadowcze od dekady polowały na Darię Duginę oraz Władlena Tatarskiego, którzy wspierali propagandę agresorów i których zlikwidowano jak setki osób powiązanych z Rosją, a aktywnych w Ukrainie. "The Washington Post" odsłonił kulisy pracy agentów, którzy mają pomóc Kijowowi w wygraniu wojny z najeźdźcami.
W najnowszym odcinku serialu TVP "Reset" autorzy pokazali dokumenty umowy między polskimi i rosyjskimi służbami specjalnymi. Chodzi o współpracę pomiędzy Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a FSB. Pojawił się zarzut "zdrady Polski i sojuszników". Skomentował go były szef SKW gen. Janusz Nosek.
Sąd Okręgowy w Niżnym Nowogrodzie skazał pracownika tajnego przedsiębiorstwa wojskowo-przemysłowego na 9 lat więzienia w kolonii o zaostrzonym rygorze za "zdradę stanu". Mężczyzna miał rzekomo współpracować z wywiadami USA i Ukrainy.
Rosyjska FSB zatrzymała w obwodzie swierdłowskim 15-letniego nastolatka, oskarżając go o "przygotowanie ataków terrorystycznych". Dowodem na to miała być instrukcja wytwarzania materiałów wybuchowych, którą miał przy sobie. Grozi mu od 15 lat więzienia do dożywocia.