Sąd w Kirgistanie nie miał litości dla byłego najemnika Grupy Wagnera. 27-latek został skazany na pięć lat bezwzględnego więzienia za udział w konflikcie na terytorium obcego państwa. Do jednostki trafił latem 2022 roku, by opuścić więzienie w Rosji. Teraz znów wróci za kraty, ale bez szans na powtórkę z rozrywki.
Dane z rosyjskich obwodów graniczących z Ukrainą mogą mrozić krew w żyłach. Rozboje, napady z bronią, morderstwa - to wszystko rosyjskim cywilom robią... żołnierze rosyjskiej armii. Proceder ten już dawno wymknął się władzom spod kontroli.
Pułkownik GRU Igor Salikow uciekł z Afryki do Holandii i zgłosił się do Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. 60-latek zabrał ze sobą żonę i dzieci, zdecydował się opowiedzieć o tym, czego dopuszczają się na froncie jego rodacy. Sęk w tym, że MTK nie wydaje się zainteresowany jego zeznaniami, a Rosjaninowi grozi deportacja.
Rosyjski Korpus Ochotniczy to jednostka składająca się z Rosjan, którzy w trwającym konflikcie wybrali stronę ukraińską. Jest wśród nich Michaił Pawłow. Mężczyzna opowiedział w jednej z rozmów, jaką propozycję dostał od wagnerowców, kiedy jeszcze znajdował się w kolonii karnej.
Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, udostępnił w mediach społecznościowych nagranie, które przedstawia rosyjskiego więźnia. Zdecydował się na to, by wziąć udział w wojnie w Ukrainie, podczas której stracił obie nogi. Teraz pozostawiony jest sam sobie.
Jewgienij Prigożyn doczekał się pierwszego w Rosji pomnika. Oligarcha, zwany przez lata "kucharzem Putina", który stworzył Grupę Wagnera i kierował oddziałem, zginął 23 sierpnia 2023 roku w Kużenkinie (obwód twerski) w katastrofie lotniczej. I to tam stanął obelisk, który go upamiętnia. Dla wielu Rosjan był wzorem i bohaterem.
Żołnierzom Grupy Wagnera, prywatnej armii Jewgienija Prigożyna, która miała dać Rosji sukces w ukraińskiej wojnie, niewiele zostało po śmierci przywódcy i zmianach na szczytach dowództwa. Miały być zaszczyty, nagrody i lepsze życie po powrocie do kraju, a jest niedola oraz rozpacz. Tak jak u jednego z najemników, który został bez pracy i wsparcia.
Grupa Wagnera nie przestała istnieć, ale Władimir Putin dopiął swego. Podporządkował oddział swej woli, a jego dowódcy musieli wykazać się wiernością wobec prezydenta Rosji. Po śmierci Jewgienija Prigożyna stało się jasne, że najemników czekają wielkie zmiany. Nadal mogą walczyć dla kraju na całym świecie, ale już na nowych zasadach.
Oburzającą rosyjską praktyką jest ułaskawianie zbrodniarzy, którzy zadeklarują udział w wojnie na terenie Ukrainy. Tak było również w przypadku mężczyzny, który zgwałcił i zamordował 23-letnią mieszkankę miasteczka Czusowoj w Rosji. Skazano go na 20 lat więzienia, ale zyskał wolność, idąc na front.
Grupa Wagnera miała przestać istnieć po śmierci Jewgienija Prigożyna, ale znów wraca do gry. Jak informuje portal Suspilne, oddział ma nowego dowódcę i ponownie werbuje najemników. Rekrutacja prowadzona jest na Uralu, ale wkrótce może objąć całą Rosję. Wagnerowcy mogą wrócić do walki na froncie, choć już na zupełnie nowych zasadach.
Hitem Halloween w Rosji, w co być może trudno uwierzyć, stała się maska przedstawiająca Jewgienija Prigożyna. Ktoś wpadł na pomysł, jak zarobić na śmierci oligarchy i byłego "kucharza Putina", a przy okazji wykorzystać estymę, jaką twórca Grupy Wagnera cieszył się w kraju.
Rosyjski kanał telewizyjny TV2 pokazał dom, w którym miał mieszkać jeden z najemników Grupy Wagnera. Ten zginął na froncie, a jego dom oznaczono specjalną tabliczką z symbolem grupy i informacją, że mieszkańcem był najemnik PMC Wagner. Ludzie złapali się za głowy, tylko zobaczcie, w jakich warunkach żył ten człowiek.
Najemnicy Grupy Wagnera oraz oddziału Redut mieli brać udział w szkoleniach terrorystów z Hamasu, którzy w sobotę zaatakowali Izrael. Pojawiają się informacje, że uczyli Palestyńczyków taktyki pola walki oraz wykorzystania dronów do niszczenia celów. Na razie nie ma twardych dowodów na takie powiązania.
Jewgienij Prigożyn i jego Grupa Wagnera chcieli dokonać zamachu stanu w Mołdawii - przekazała prezydent Maia Sandu w rozmowie z dziennikiem "Financial Times". Plan Rosjan spalił na panewce, ale to nie oznacza, że Mołdawianie mogą spać spokojnie. Moskwa znów chce przejąć władzę w Kiszyniowie.
Nie jest tajemnicą, że Grupa Wagnera, której szefem był zmarły Jewgienij Prigożyn, rekrutowała więźniów, aby walczyli na wojnie w Ukrainie. Niektórzy dostali szansę na nowe życie, jednak nie wszyscy z niej skorzystali. Jeden z Rosjan, który przez sześć miesięcy walczył w Ukrainie, musiał wrócić do więzienia za podpalenie domu, w którym zginęły dwie osoby.
Były żołnierz Grupy Wagnera wrócił z frontu i popełnił w Lipiecku okrutną zbrodnię. 31-latek pobił na śmierć 4-letnią dziewczynkę, córkę swojej żony z pierwszego małżeństwa. Został już zatrzymany przez policję, która bada okoliczności sprawy. Takich weteranów w Rosji są dziś tysiące.
Przerażająca zbrodnia w miejscowości Zawołże w obwodzie niżnonowogrodzkim. Najemnik z Grupy Wagnera podpalił swoją siostrę razem z domem. Kobieta nie przeżyła.
Według informacji Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) część najemników Grupy Wagnera wróciła na front i walczy w okolicach Bachmutu z ukraińską armią. Jak się okazuje, zostali oni przydzieleni do różnych jednostek rosyjskiej armii i nie będą mieli okazji pojawić się w boju jako jeden związek zbrojny. Grupa Wagnera po śmierci przywódców ma zostać zlikwidowana.