Chiny wprowadziły w Hongkongu nowe prawo o bezpieczeństwie narodowym. Donald Trump postanowił, że nie pozostanie bierny wobec działań mocarstwa.
Protesty w Hongkongu przybierają na sile. To następstwo wejścia w życie chińskiej ustawy o bezpieczeństwie. Policja użyła wobec manifestantów gazu łzawiącego i armatek wodnych. Aresztowano już ponad 370 osób.
Chiński rząd zdecydował się na brutalne kroki wobec walczących o niepodległość obywateli Hongkongu. W odpowiedzi na nowe prawo zagrażające wolności jego mieszkańców, setki protestujących wyszły na ulice. Wielka Brytania oferuje pomoc.
Przedstawiciele Chin skrytykowali Michelle Bachelet. Wyrazili niezadowolenie z tego, w jaki sposób Wysoka Komisarz odniosła się do wydarzeń w Hongkongu. Powodem sporu były przypadki, gdy w regionie doszło do przypadków nadużyć oraz łamania praw mieszkańców.
Chiny zagroziły, że wszelkie działania USA, które szkodzą ich interesom, spotkają się z kontratakiem. Tym samym kraj odniósł się do decyzji Donalda Trumpa o odebraniu Hongkongowi przywilejów handlowych.
Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Kanada i Australia skrytykowały planowaną ustawę Chin o bezpieczeństwie narodowym w Hongkongu. Zdaniem państw nowe prawo naruszyłoby chińsko-brytyjską umowę z 1984 r. w sprawie autonomii byłej kolonii. Na reakcję Chin nie trzeba było długo czekać.<br /> <br />
Pomimo nowej fali protestów, Chiny są zdeterminowane, aby wchłonąć Hongkong. Parlament w Pekinie właśnie przegłosował ustawę o bezpieczeństwie narodowych, która oddaje dużą część władzy w autonomicznym okręgu władzom centralnym.
"Gaz łzawiący" to jeden z nowych smaków w lodziarni w Hongkongu. Ma to być oznaka poparcia dla działaczy prodemokratycznych. W czasie ich protestów policja często używała gazu łzawiącego.
Śladowe ilości koronawirusa zostały znalezione w próbkach pobranych od psa. Zwierzę zostało poddane dwutygodniowej kwarantannie. W Hongkongu prowadzone są dalsze testy mające ustalić, czy pies także choruje i czy mógł kogokolwiek zarazić koronawirusem.<br />
Do rabunku doszło w poniedziałek rano w Hongkongu. Łupem trzech uzbrojonych i zamaskowanych sprawców, których zidentyfikowano jako członków gangu, padło 50 opakowań zawierających 600 rolek papieru toaletowego. Policja zareagowała natychmiast i aresztowała już 2 osoby.
Władze Chin od lat infiltrują i działają od wewnątrz na szkodę systemów demokratycznych w Hongkongu i na Tajwanie. Takie informacje przekazał Australijskiej Organizacji Bezpieczeństwa i Wywiadu (ASIO) szpieg Państwa Środka, który uciekł z kraju i stara się o azyl polityczny.
Policjant z Hongkongu strzelił z bliskiej odległości do jednego z protestujących w Hongkongu. Inny mężczyzna został podpalony przez radykalistów. Po 24 tygodniach od rozpoczęcia protestów wybuchła kolejna fala agresji.
Dziewczynka rzekomo spaliła flagę Chin i tego jej policja nie darowała. Funkcjonariusze aresztowali 13-latkę, która brała udział w gwałtownych protestach w Hongkongu.
Liu Yifei, która wcieliła się w tytułową rolę w filmie „Mulan”, wywołała skandal w sieci. Na popularnym chińskim czacie Weibo opublikowała oburzający wpis w sprawie Hongkongu. Poparła w nim policję, która dopuściła się przemocy wobec protestujących i dziennikarzy.
Chaos, tłumy koczujących i ogromne utrudnienia komunikacyjne to obecny stan olbrzymiego lotniska w Hongkongu. Protesty nie ustają. Władze lotniska ogłosiły, że zawieszają loty na kolejny dzień.
W Hongkongu, jeden z największych portów lotniczych na świecie, odwołuje loty. Powodem jest protest przeciwko władzom, który ciągle rośnie w siłę. Lotnisko w Hongkongu zostało sparaliżowane.
Gigantyczna demonstracja miliona osób przeciwko wprowadzeniu ustawy o ekstradycji do Chin w Hongkongu zamieniła się w zamieszki. Protestujący ścierają się z policją, w ruch poszły cegły, gaz łzawiący i gumowe kule. <br /> <br />
Milion osób wyszło na ulice Hongkongu, żeby zaprotestować przeciwko ustawie, która ma umożliwić ekstradycję do Chin i na Tajwan. Władze zapowiadają poprawki, ale nie wycofują się z planów uchwalenia kontrowersyjnego prawa.