"Po zablokowaniu moich kart kredytowych, muszę przygotowywać posiłki w domu" – narzeka rosyjski oligarcha Michaił Fridman. Po tym, jak nałożone zostały na niego sankcje, miliarder biega po mediach i utyskuje na obostrzenia. W rozmowie hiszpańską gazetą "El Pais" bogacz opisuje, że "żyje praktycznie w areszcie domowym".
– Czuję się jak więzień – żali się rosyjski oligarcha Michaił Fridman. Po tym, jak nałożone zostały na niego europejskie sankcje, miliarder nie może wyjechać z Londynu. Jego karty bankowe nie działają i nie stać go nawet na "drobne wydatki". – Nie wiem, jak żyć – podkreśla Fridman w rozmowie z Bloombergiem.
Francuska restauracja La Maison de la Poutine padła ofiarą hejtu ze strony klientów przekonanych, że nazwana została na cześć Putina. Lokal musiał wyjaśniać, że "la Poutine" nie ma nic wspólnego z prezydentem Rosji, a jedynie odnosi do serwowanego dania z Quebecu.