Dramatyczne chwile w poczekalni komisariatu przy pl. Piłsudskiego we Wrocławiu. Nagle jedna z kobiet upadła na podłogę. Dostała ataku epilepsji. Policjantki natychmiast ruszyły jej z pomocą.
W piątek, 1 marca częstochowska policja urządziła obławę na mężczyznę, który zbiegł z komisariatu przy tamtejszej ul. Kiedrzyńskiej. Wystarczyła chwila nieuwagi, a skuty kajdankami 28-latek wyskoczył przez okno. O sprawie informuje częstochowska "Gazeta Wyborcza".
Gdańscy policjanci musieli się zdziwić, gdy w piątkowy poranek na komisariacie pojawił się mężczyzna z walizką w ręku i niecodziennymi słowami na ustach. 38-latek wyznał, iż jest poszukiwany listem gończym i chce dobrowolnie oddać się w ręce policji.
Pijany kierowca wpadł "jak śliwa w kompot". Przestraszył się, że ktoś go śledzi i przyjechał na komisariat policji. Wcześniej cały w emocjach zadzwonił na numer alarmowy, by opowiedzieć o swoich podejrzeniach. Gdy przerażony dotarł na komendę, jego problemy dopiero się zaczęły.
65-letni mężczyzna na terenie komisariatu policji w Opolu stracił przytomność i przestał oddychać. Dzięki skutecznym działaniom funkcjonariuszy historia ta ma szczęśliwy finał.
W maju 10-letni Kacper z Lubonia (woj. wielkopolskie) zgłosił się na komisariat, bo miał dość przemocy domowej we własnym domu ze strony swojego ojczyma, Roberta H. "Wyborcza" dotarła do materiałów sądu, z których wynika, że mężczyzna bił też inne dzieci. Ojczym nie przyznał się do winy.
Sąd w Poznaniu postanowił przedłużyć areszt dla mężczyzny, którego pasierb w maju przyszedł na komisariat w Luboniu (woj. wielkopolskie) i opowiedział o horrorze we własnym domu. Prokuratura zarzuciła mężczyźnie fizyczne i psychiczne znęcanie się nad dzieckiem od wielu lat.
Słyszeliśmy już o nawiedzonych domach, zamkach czy szpitalach. W Konstancinie-Jeziorna jednak ma straszyć w opuszczonym… komisariacie. Miejsce to jest doskonale znane "łowcom duchów", a mieszkańcy miasta boją się do niego zbliżać.
Przed komisariatem policji w Poznaniu doszło do niebezpiecznego incydentu. Aktywistka i działaczka społeczna zaatakowała gazem kobietę wychodzącą z budynku. "Grozili mi, musiałam się bronić" - twierdzi aktywistka.
Brudne ściany, walające się po podłodze śmieci, brak toalety i pisuarów. Nawet sprzątaczki nie chcą tam zaglądać. W takich warunkach pracują policjanci z Wrocławia. W rozmowie z WP rzecznik wrocławskiej policji przyznał, że "zdjęcia pokazują duże zaniedbania". Dlatego pilnie polecono wyjaśnienie tej sprawy.