Andrzej Wajda zmarł w 2016 r. w wieku 90 lat. Legendarnego reżysera pochowano w Krakowie. Jak dziś wygląda jego nagrobek?
Nie milkną echa koszmarnego wypadku w Krakowie, w którym zginęło czterech młodych mężczyzn. Znana filozofka i etyczka Magdalena Środa w mediach społecznościowych skomentowała to zdarzenie. - Wypadek w Krakowie (...) nie był "tragiczny" ale normalny - stwierdziła.
Redakcja o2.pl wybrała się na miejsce wypadku w Krakowie, żeby sprawdzić, czy droga jest dobrze oznakowana. Na odcinku, gdzie doszło do tragedii, z daleka da się dostrzec znaki. Nie brakuje też sygnalizatorów i pachołków. W wypadku zginęły cztery osoby, w tym syn Sylwii Peretti.
W miniony czwartek (13 lipca) do Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości wpłynęła informacja o "złośliwych" kodach QR naklejonych na krakowskich parkometrach. Kody po zeskanowaniu prowadziły do fałszywej strony internetowej, przez którą wyłudzano dane z kart płatniczych. Zatrzymano trzy osoby.
Nawet przez moment nie milkną echa tragicznego wypadku w Krakowie. Na skutek tego zdarzenia śmierć poniosło czterech mężczyzn. Jeden z nich krótko wcześniej wysłał wiadomość do żony.
Dorożki to stały element krakowskiego krajobrazu. W najbliższym czasie jednak przejażdżki urokliwymi uliczkami stolicy Małopolski nie będą możliwe. Tak zdecydował krakowski magistrat, mając na względzie dobrostan koni.
Na jaw wychodzą kolejne fakty w sprawie tragicznego wypadku, do którego doszło w nocy z piątku na sobotę (15 lipca) na moście Dębickim w Krakowie. Z przeprawy spadło żółte renault megane, a śmierć poniosło czterech mężczyzn. Kierowca od lat miał budzić strach na ulicach miasta.
24-letni Patryk Peretti, syn znanej z telewizji celebrytki Sylwii Peretti, miał być kierowcą żółtego renaulta, które rozbiło się w centrum Krakowa. Wraz z nim w wypadku zginęło trzech młodych mężczyzn, którzy siedzieli w samochodzie. Internauci znaleźli szybko nagranie, które dowodzi, że już wcześniej Peretti miała powody do obaw.
Do dramatycznych scen doszło kilka dni temu w Krakowie. 42-letni mężczyzna źle się poczuł, a w pewnym momencie jego funkcje życiowe ustały i stracił przytomność. Dzięki błyskawicznej pomocy funkcjonariuszy, mężczyznę udało się uratować.
Od tygodni jest głośno o budowanej w stolicy Małopolski trasie tramwajowej do Mistrzejowic. Niestety, nie w kontekście tego, że nowa trasa skróci dojazd do centrum miasta, tylko z powodu liczby drzew, które trzeba dla niej poświęcić. Pod topór pójdzie ich nawet tysiąc. Jednak mieszkańcy alarmują, że podczas budowy życie tracą też zwierzęta.
Wielu niedowiarków słysząc o katastrofie klimatycznej żartowało, ze dzięki zmianom w Polsce będzie można hodować oliwki. I choć w ponad 30-stopniowych upałach nikomu nie jest do śmiechu, efekt pierwszych anomalii widać już gołym okiem. Na jednym z krakowskich przystanków tramwajowych wyrosło... drzewko figowe.
Przez cztery lata przeszedł wszystkie krakowskie ulice, pokonując w ten sposób dystans prawie 2,8 tysiąca kilometrów. Na koniec została mu jeszcze jedna ulica o bardzo wymownej nazwie - Ostatnia. Kamil Bąbel zostawił ją sobie "na deser".
Na terenie jednego z krakowskich przedszkoli zarządzono wycinkę drzew. Dwie starsze mieszkanki okolicznych bloków nie zgadzały się z tą decyzją i w obronie drzew protestowały na placu zabaw. Specjalne zabezpieczenia chroniące dzieci utrudniły im wyjście, więc seniorki zgłosiły policji, ze są wiezione w przedszkolu.
Miało być jak w Chorwacji, zamiast tego są wielogodzinne kolejki do bramek w pełnym słońcu, limity wejść dla chcących skorzystać z basenów i cwaniactwo. Nowe kąpielisko na krakowskim Zakrzówku od miesięcy szumnie reklamowane przez Zarząd Zieleni Miejskiej okazało się logistyczną klapą.
Nie zgadzają się na wycinkę drzew pod budowę tramwaju, przykuli się łańcuchami do koparki. W Krakowie, na palcu budowy linii tramwajowej do Mistrzejowic mieszkańcy od miesięcy protestują, bo inwestor chce ogołocić teren z ponad tysiąca drzew. Ich zdaniem wystarczy odrobinę zmienić plan, by oszczędzić zieleń.
O prawdziwej kleszczowej inwazji coraz głośniej mówi się w Krakowie. Okazuje się, że doskonałym siedliskiem tych uporczywych pajęczaków są miejskie parki, skwery i ogródki. Jak przyznaje Piotr Kempf z Zarządu Zieleni Miejskiej w rozmowie z Gazetą Wyborczą, przyczyniła się do tego sucha i ciepła zima.
Okoliczni mieszkańcy wskazują, że śnięcie ryb w Wildze rozpoczęło się w czwartek rano. Z każdą godziną było coraz gorzej. Początkowo mówiono o kilkunastu sztukach śniętych ryb. Teraz liczba idzie w tysiące. — Widok jest przygnębiający — przyznał na Facebooku radny Krakowa Łukasz Gibała.
Zamówiła w krakowskiej restauracji wodę z kranu do kolacji, odmówiono jej tłumacząc się zakazem Sanepidu. Pracownicy wodociągów i stacji epidemiologicznej przekonują, że takich zakazów nie ma i zachęcają do picia wody prosto z kranu. Mimo to, klientka musiała zapłacić 14 złotych za karafkę wody.