1 maja ulicami Białegostoku przejść miał marsz narodowców. Demonstranci głośno wyrażali sprzeciw wobec złych - według nich - warunków pracy w kraju oraz "fali imigrantów" – informuje "Kurier Poranny". Wydarzenie zostało ostatecznie zablokowane przez policję.
Mimo rozwiązania marszu narodowców we Wrocławiu, uczestnicy nie chcieli się rozejść. Wśród nich był mężczyzna z dzieckiem na ramionach. Obojętny na płacz chłopca, gaz i race upierał się, że chce dalej maszerować. Sprawa trafiła na policję i do sądu rodzinnego.
Prezydent Rafał Dutkiewicz w porozumieniu z prezydentem-elektem, zakazał organizacji Narodowego Marszu Niepodległości we Wrocławiu. Główni organizatorzy imprezy - Piotr Rybak i Jacek Międlar - nazywali tę decyzję "stalinowską prewencją".
O decyzji Rafała Dutkiewicza poinformował prezydent elekt Wrocławia Jacek Sutryk. Narodowcy planowali przejść przez miasto 11 listopada.<br />