Steven Jackson postanowił wypić poranną kawę na tarasie. 66-latek nie zdawał sobie sprawy, że ta decyzja będzie kosztowała go życie. Kiedy cieszył się spokojem i bliskością przyrody, z lasu wyszedł niedźwiedź. Senior nie miał z drapieżnikiem najmniejszych szans.
Do ataku niedźwiedzia doszło w jednej z miejscowości stanu Minnesota w USA. Ofiara drapieżnika postanowiła wypuścić swojego psa na zewnątrz. Ponieważ jej pupil nie wracał, postanowiła sprawdzić, co się z nim dzieje. Wtedy stanęła oko w oko z napastnikiem.
Do mrożącego krew w żyłach odkrycia doszło pod jednym z amerykańskich domów. Domownicy zauważyli, że należący do rodziny szczeniak zaczął panicznie bać się przebywania na podwórku. W końcu ktoś zajrzał pod taras. Okazało się, że siedzi tam... niedźwiedź.
Mieszkanka Alaski została zaatakowana przez niedźwiedzia. Do zdarzenia doszło w wychodku, z którego korzystała Amerykanka – donosi AP. Niedźwiedź znajdował się pod siedziskiem toalety.
Przerażona rodzina z Montany wezwała policję, kiedy nad ranem do domu włamał się niedźwiedź. Zwierzę nie zrobiło nikomu krzywdy, ale odmówiło opuszczenia szafy, w której ucięło sobie drzemkę.
Polscy myśliwi wyruszyli w podróż do Kanady, by tam urządzić polowanie na czarne niedźwiedzie. W mediach społecznościowych pochwalili się zdjęciami swoich "zdobyczy".
Mieszkanka Rhode Island musiała odeprzeć szturm na swój samochód przypuszczony przez natarczywego niedźwiedzia. W pewnym momencie udało mu się nawet otworzyć drzwi.