Krzysztof Daukszewicz ponownie odniósł się do afery z Piotrem Jaconiem sprzed kilku miesięcy. W ostatnim wywiadzie opisał, jak dziennikarz zachował się w chwili, gdy ten chciał go przeprosić po fatalnym żarcie na antenie.
Choć od afery w "Szkle kontaktowym", po której z programu odeszło trzech prowadzących, minęło kilka miesięcy, niektórzy widzowie wciąż nie mogą tego przeżyć. W ostatnim odcinku do studia zadzwoniła rozżalona fanka, która powiedziała Tomaszowi Sianeckiemu, co myśli o całej sytuacji. Nie była to łatwa rozmowa.
Nad "Szkłem kontaktowym" zebrały się czarne chmury. Afera rozpoczęła się miesiąc temu i wciąż jest o niej głośno. Z programu odchodzą prowadzący, a Krzysztof Daukszewicz uznaje siebie za ofiarę i obwinia o wszystko Piotra Jaconia. Dziennikarz ma dość oskarżeń satyryka.
Zadziwiające rzeczy dzieją się w związku ze "Szkłem kontaktowym". Z programu odeszło już trzech prowadzących. Piotr Jacoń ujawnił ostatnio treść oskarżycielskiej wiadomości od Krzysztofa Daukszewicza. Zdążyła się do niej odnieść już Hanna Lis. Dość powiedzieć, że jej reakcja była ostra.
"Chyba ja pi***em głupotę" - powiedział pod koniec poniedziałkowego wydania "Szkła kontaktowego" Krzysztof Daukszewicz, który dopiero po chwili zrozumiał, jak wielką popełnił gafę. Wulgarny komentarz jest jednak teraz jego najmniejszym zmartwieniem.
Piotr Jacoń przed kilkoma miesiącami przyznał, że ma transpłciową córkę. Od tego momentu dziennikarz TVN24 stał się wręcz ambasadorem osób transpłciowych, które nie mają łatwego życia w Polsce. Świadczyć może o tym sytuacja, jaka spotkała córkę Jaconia podczas wizyty w endokrynologa.