Litewski rząd zadeklarował chęć pomocy walczącej z powodzią Polsce. Jak poinformował w poniedziałek szef kancelarii tamtejszego rządu, Departament Straży Pożarnej i Ratownictwa jest gotów przekazać ratownikom z Dolnego Śląska potrzebny do walki z powodzią sprzęt.
Aktywiści ratujący zwierzęta nie zawsze dysponują odpowiednią wiedzą, by właściwie udzielać im pomocy. To historia jednego z takich przypadków. Foka, która znajdowała się na plaży na Helu, była pod opieką specjalistów. Zamiast zostawić ją w spokoju, jedna z aktywistek zaczęła zbliżać się do niej, kręcić filmiki i robić zdjęcia. Sprawę zgłoszono na policję i do prokuratury.
Pożar kamienicy w Poznaniu, który miał miejsce w nocy z soboty na niedzielę, wstrząsnął całą Polską. Dwóch strażaków straciło życie, a wielu mieszkańców zostało pozbawionych swoich domów, niektórzy również zdrowia. Od tego czasu trwa nieprzerwana akcja pomocowa, której celem jest wsparcie poszkodowanych lokatorów. Ich historie poruszyły serca wielu Polaków.
Podczas internetowej zbiórki dla 15-letniego Sebastiana i jego mamy, zebrano ponad 700 tys. zł. Poseł Łukasz Litewka poinformował na Facebooku, w jaki sposób zostaną wydane te pieniądze. Ponadto na jaw wychodzą nowe, zaskakujące okoliczności tej sprawy.
Paweł Gulbacki, 30-letni mieszkaniec Kalinowa w województwie warmińsko-mazurskim, doświadczył na własnej skórze, jak wielkim przyjacielem człowieka może być pies. Jego kundelek o imieniu Kocza uratował mu życie w chwili, gdy mężczyzna znalazł się w poważnym niebezpieczeństwie. 30-latek opowiedział o dramatycznej sytuacji w rozmowie z "Faktem".
Chciał uratować swoje dwa psy z płonącej kamienicy przy Kraszewskiego w Poznaniu. Niestety w momencie kiedy 35-latek wchodził do budynku, nastąpiła jedna z dwóch eksplozji, poważnie raniąc mężczyznę. Teraz znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej, a jego rodzina apeluje o pomoc.
Dramatyczną sytuację 15-letniego Sebastiana z Krakowa i jego mamy nagłośnił poseł Lewicy Łukasz Litewka. Nastolatek przez lata spał z mamą na dworcu. Dlaczego chłopiec i jego mama byli bezdomni? Oto wstrząsające szczegóły z życia chłopca.
Historia piętnastoletniego Sebastiana z Krakowa, który wraz z mamą przez lata żył na ulicy poruszyła serca Polek i Polaków. Wygląda na to, że los rodziny niedługo może się odmienić dzięki hojnym wpłatom, jakie za pośrednictwem posła Łukasza Litewki trafią na ich konto. Sprawę skomentował już także sam Sebastian. Złożył też darczyńcom pewną obietnicę.
Poseł Lewicy Łukasz Litewka nagłośnił dramatyczną sytuację 15-letniego Sebastiana z Krakowa. Fundacja Team Litewka zorganizowała zbiórkę, którą wsparły tysiące. - Sebastian aktualnie przebywa w bezpiecznym miejscu. Jest w hostelu z mamą. Są przerażeni całą sytuacją – powiedział Łukasz Litewka w rozmowie z o2.pl.
Do wypadku doszło pod koniec lipca pod Płockiem. Samochód zjechał nagle z drogi i dachował. Dla czteroosobowej rodziny wymarzone wakacje przerodziły się w koszmar. 32-letni tata i mąż Adam D. zginął na miejscu, a jego żona i dzieci walczą o powrót do zdrowia. Bliscy założyli zbiórkę, żeby pomóc rodzinie.
Anton Heraszczenko, doradca ukraińskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, poinformował w mediach społecznościowych, że Dania przeznaczy Ukrainie 1,2 miliarda koron duńskich ze swojego Funduszu Ukrainy na zakupy broni. To około 180 milionów dolarów.
Choć wielokrotnie poznaniacy udowadniają, że los innych osób nie jest im obojętny, to okazuje się, że nie zawsze są skłonni do pomocy. Przekonał się o tym mężczyzna, którego zdrowie i życie było zagrożone. Ostatecznie pomogli mu strażnicy miejscy patrolujący okolicę.
"Francja wyśle na Ukrainę instruktorów, którzy będą szkolić ukraińskich żołnierzy" - przekazał kilka dni temu Ołeksandr Syrski, głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy. Do tych słów odniósł się już minister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Ławrow. Ostrzegł, że wszyscy francuscy instruktorzy wojskowi w Ukrainie "będą traktowani jako legalny cel" przez rosyjskie siły zbrojne.
W poniedziałek 20 maja mieszkanka Jastrowia (woj. wielkopolskie) usłyszała wołanie o pomoc, dobiegające zza drzwi sąsiedniego mieszkania. Kobieta nie zwlekała i powiadomiła o sprawie służby. Jak się okazało, pomoc policjantów była niezbędna i nadeszła w samą porę.
Pożar hali przy Marywilskiej 44 w Warszawie pozbawił tysiące ludzi pracy, a wielu z nich całego dorobku życia. Teraz pilnie potrzebują pomocy. Część została bez środków do życia, część stara się ponownie stanąć na nogi i znów ruszyć z biznesem. Tak na prośby kupców o wsparcie zareagowali Polacy.
Stowarzyszenie Drewa Group od początku wojny pomaga Ukraińcom. Na front wysłało już m.in. kamizelki kuloodporne i drony. Niebawem pojedzie tam karetka. Z każdym miesiącem pomagać jest trudniej. Dlaczego? - Ludzie przyzwyczajają się do każdej wojny. Ta już nikogo nie szokuje - mówi nam Emil Lubowiecki, współzałożyciel organizacji.
28-letni mężczyzna siedział pod jednym ze sklepów w Zabrzu, trzymając w rękach karton z prośbą o pracę. "Przyjmę każdą ofertę" - napisał. Właścicielka jednej z niedawno zamkniętych restauracji zdecydowała się udostępnić jego zdjęcie na Facebooku. Internauci odpowiadają na apel kobiety.
Malutki Marcinek z Przemkowa nadal przebywa w szpitalu. Chłopiec został skatowany przez rodziców i pod koniec lutego trafił do szpitala. Jego stan nadal jest ciężki, a przyszłość niepewna. Marcinek ma obecnie nowych opiekunów prawnych, którzy zbierają pieniądze na leczenie dziecka. - Lista potrzeb jest długa i wiążąca się z ogromnymi wydatkami - czytamy na stronie szczytny-cel.pl.