Pod jedną ze szkół na warszawskiej Białołęce, gdzie trwał bal ósmoklasistów rozegrały się dramatyczne sceny. 12-latka trzęsąc się, leżała na ziemi przed szkołą. Nikt nie wiedział, jak jej pomóc. Na szczęście w pobliżu byli strażnicy miejscy, którzy opanowali sytuację.
To zdecydowanie nie żart, choć z pozoru tak brzmi. Pewien 45-letni mężczyzna z Torunia (woj. kujawsko - pomorskie), którego od dłuższego czasu poszukiwała kielecka prokuratura ukrywał się w miejskim szalecie przy bulwarze Jana Karskiego w Warszawie. Na jego trop wpadli dopiero strażnicy miejscy. Szczegóły robią mocne wrażenie.
– Wszyscy po prostu cisną na mandaty – stwierdził jeden ze strażników miejskich w Łodzi. Przełożeni mają wymuszać na nim i jego kolegach szukanie wykroczeń, byle zmieścili się w miesięcznym limicie. Efekt? Przez ostatnie pół roku wystawili 20 tys. kar.