Nie żyje 25-letnia Ukrainka, która trafiła w ciężkim stanie do szpitala w Nowym Targu. Kobieta była w ciąży, ale płód obumarł. Pacjentkę przewieziono do placówki w Krakowie, gdzie nie udało się jej uratować. - Złamię przepisy i opowiem, jak naprawdę wyglądało leczenie tej pani - powiedział w rozmowie z Onetem Marek Wierzba, dyrektor szpitala.
Byłe pacjentki ze szpitala w Kołobrzegu postanowiły zabrać głos po śmierci 27-letniej Katarzyny. Kobieta zmarła po cesarskim cięciu w sierpniu tego roku. To nie jedyna jak się okazuje szokująca historia z tej samej placówki. W rozmowie z reporterem "Interwencji" byłe pacjentki opowiadają o swoich traumach w związku z pobytem w szpitalu.
27-letnia Kasia wraz z mężem Pawłem oczekiwała narodzin dziecka. Para była szczęśliwa, aż w pewnym momencie pojawiły się komplikacje. Kobieta urodziła dziecko przez cesarskie cięcie, po czym trafiła na oddział intensywnej terapii. Nie udało się jej uratować. Rodzina zmarłej apeluje o pomoc.
W drugiej połowie lipca pani Natalia z pomocą cesarskiego cięcia urodziła bliźnięta. Staś i Franek byli wcześniakami. Kobieta dochodziła do siebie po zabiegu, jednak dwa tygodnie po narodzinach zmarła. Inne pacjentki dzielą się wstrząsającymi relacjami ze słupskiej placówki. - Nie życzę nikomu, żeby tam trafił - powiedziała pani Marta, która rodziła w tym samym szpitalu.
Kuratorka Anna D. zmarła 12 czerwca. Przez tydzień szukała pomocy na zmianę - w szpitalach w Złotowie i w Pile. W obu miejscach odesłano ją do domu. Kiedy w końcu została przyjęta - na pomoc było już za późno. Złotowska placówka właśnie zakończyła dochodzenie w tej sprawie.
Dramat 36-latki rozegrał się w styczniu 2019 roku. Anna K. zmarła po tym, jak pielęgniarka Lucyna P. pomyliła się przy podawaniu dawek leku. P. usłyszała akt oskarżenia. Teraz bliscy zmarłej domagają się zadośćuczynienia. Walczą o dwa miliony złotych.
21-letnia kobieta zmarła w Szpitalu Neuropsychiatrycznym w Lublinie. Przyczyny jej śmierci ustala obecnie prokuratura. "Dziennik Wschodni" dotarł do pacjenta, który był świadkiem tragedii. Jego relacja jest wstrząsająca. Według informatora personel oddziału miał drwić z dziewczyny i nie udzielić jej odpowiedniej pomocy.
Pacjent ze szpitala w Indiach zmarł po wizycie rodziny. To prawdopodobnie nie było jednak zabójstwo, tylko tragiczna pomyłka. Respirator chorego na COVID-19 został odłączony od prądu.
Rodzina chorej na nowotwór kupiła w jednej z aptek w Jarocinie lek zawierający morfinę. Kilka dni później kobieta zmarła.